środa, 21 października 2015

Duchowe inferno

"Śmiertelna groźba" Jim Butcher


Jeżeli poprzednia część podnosiła temperaturę, to ta mrozi krew w żyłach i szarpie duszę - krwiożerczość znaczy walkę dobra ze złem odcieniami intensywniejszymi niż dotychczas, a duszom zostaje wyrwane to, co je dotąd określało. Kombinowanie, co Butcher tym razem wymyśli, lepiej darować sobie na wstępie, bo w "Śmiertelnej groźbie" przekracza wiele granic. Ludzie zaczynają znikać, Dresden jak magnes przyciąga opętanych. Pół biedy, póki są to tylko duchy. Gorzej, jeżeli coś niewytłumaczalnego dzieje się z bohaterami już poznanymi i lubianymi... Ktoś ewidentnie zamiata na powierzchni ziemi, a zakopany w Aktach Dresdena czytelnik zatraci się jeszcze bardziej. Wydarzenia sprzed miesięcy, a nawet lat wypływają na powierzchnię, puzzle powoli pasują - czego chcieć więcej? 


Gdybym miała rzucić z rękawa 10 ulubionych serii fantasy, Dresden już by w nich był, a za mną dopiero trzeci tom, aktualnie półmetek. Postaram się krótko i konkretnie o tym, co go wyróżnia, choć znowu nie ręczę za siebie. Zacznę od... 

…ostatniego zdania


Od dłuższego czasu to mój rytuał, i jak już kiedyś wspominałam, przejechała się dotychczas zaledwie raz. "Śmiertelna groźba" nie kończy się jednoznacznie, a wywnioskować to można już z pierwszego przeczytanego zdania, choćby to było to kończące powieść. Co za trick! Mimo tłumaczenia, efekt jest ten sam. Niby od razu się wie, o co chodzi - bez różnicy czy po polsku, czy po angielsku - ale druga alternatywa jest równie prawdopodobna. Przedsmak i posmak w jednym, apetyt znowu rośnie. O, tak!

Pięść Boga, czyli kolejna nowa twarz


Dresden-egzorcysta dostaje do pomocy kompana, który nie raz kradnie mu show. Tropiąc duchy, krążące w amoku po chicagowskich nocach, lepiej mieć kogoś za plecami. Michael Carpenter niczym współczesne wcielenie anielskiego imiennika sieka swoim wiernym Amorakiusem ducha za duchem. Kiedy oboje odkrywają, że napotkane duchy spętane są kolczastym drutem, wżynającym się w 'ciało' od stóp do głowy, staje się jasne, że ten wszechobecny chaos ktoś wywołał. Nie trzeba długo czekać, aż ratując bliskie osoby Dresden wreszcie zacznie traktować sprawę osobiście, i to całkiem słusznie. Choć może się to kłócić z rolą reprezentanta Białej Rady, którą przyjdzie mu obrać na balu ze śmiertelnikami w roli zakąski…

Nowy duet żyje kontrastami: potężny, stateczny Michael, bezgranicznie, lecz mądrze wierzący Rycerz stanowi perfekcyjne uzupełnienie patykowatego, paranoicznego Dresdena, którego moc nie jest ograniczona. Przykład prawdziwej męskiej przyjaźni w świecie tak fantastycznym, że czytelnikowi mogłoby się zdarzyć chwilowe zwątpienie w pojemność własnej wyobraźni. Nie to, że wszystko idzie im jak z płatka. Mimo zgrania nawet takiemu zestawieniu grożą dylematy życia codziennego, i to stanowi kolejny niespodziewany walor tej serii: ludzka twarz. 

Nigdy(nie mów)nigdy


Na koniec to, na co każdy czekał o majaczenia Nigdynigdy gdzieś na horyzoncie we "Froncie burzowym": Butchera świat pozaziemski. Przekraczanie galaretowatej, aktualnie niestabilnej granicy z Nigdynigdy - dane oczywiście wybranym -  pociąga za sobą zmiany odczuwalne w myślach i emocjach. To świat w świecie, z własnym, "popieprzonym" pojęciem odległości i czasu. Przejścia nie są niezauważalne, po żadnej ze stron, a konsekwencje bolesne po powrocie do siebie, namacalnie. Ale kto sieje wiatr... Ciekawe, co przyniesie następny tom - rachunki jeszcze nie wyrównane, czytelniczy apetyt niezaspokojony (przynajmniej mój; rośnie w miarę jedzenia!).

+

  • luki w życiorysie powoli się wypełniają,
  • wgląd do królestwa matki chrzestnej - elfki, wróżki i kobiety (wewnętrznie) bardzo paskudnej,
  • Dresden a la Drakula - wiadomo, zanim się zobaczy,
  • azali martwy język z zaświatów powrócił, 
  • mocne słowa,
  • humor w sytuacjach - delikatnie mówiąc - gorzkich,
  • aż w końcu: kolejna odsłona Dresdena (nie)radzenia sobie z kobietami…


-

  • koszmary i opętania - dręczone duchy to trochę za dużo na raz dla kogoś, kto woli inne kreatury,
  • uczucie, kiedy coś spotyka bliskich i zmienia ich nie do poznania.. choć kto wie ;) 


Komu polecam? 

Pomijając wpychanie poprzednich tomów, "Śmiertelna groźba" zachwyci wielbicieli duchów i - ku mojemu zaskoczeniu - znowu wampirów. Akcja trzeciego tomu Akt Dresdena napakowana jest zwrotami, wybuchami, krwawieniami, przejściami i paranormalnościami, do których zdążyło się przywyknąć, a jednak w takiej kombinacji można dać się zaskoczyć. Nie polecam wieszczkom, matkom chrzestnym, ciężarnym i delikatnym duchownym - nie dzieje się wola nieba, a cud bywa pojęciem względnym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz