sobota, 14 września 2024

Trwaj lato

"Piasek w butach" Elin Hilderbrand, fot. paratexterka ©
"Piasek w butach" Elin Hilderbrand


Jak zatrzymać lato? Na przykład jedną z powieści Hilderbrand, która czar tej pory roku zaklina w chwilach, smakach i obrazach. U niej zwykłe, codzienne zadania urastają do rangi rytuałów. Czas przestaje płynąć aż do momentu, kiedy trzeba się otrząsnąć i wrócić do prawdziwego życia. Wtedy wakacyjne wspomnienia towarzyszą jeszcze długo, zaklęte w zagubionych ziarnkach piasku, w miejscach, gdzie najmniej spodziewa się je znaleźć – ale przypadkiem odkryte, cieszą niczym najcenniejszy skarb.


Kocham lato i morze, i kocham "Piasek w butach". Długo polowałam na swój egzemplarz, zaczęłam czytać od razu i odłożyłam, żeby tylko czasem zaglądać – żeby letnia lektura trwała jak najdłużej. Po czym zaklinając lato, wciągnęłam pierwszy deszczowy weekend września.


Zabawne, że poza tytułowym piaskiem i Nantucket nie pamiętałam kompletnie nic z fabuły. Pierwszy raz przeczytałam "Piasek z butach" z... 15 lat temu? Odrazu zagnieździł się w moim sercu jak wspomniane ziarenko. Może już przekroczyłam magiczną granicę, za którą szybko ulatuje mi, o czym była dana książka? Na pewno nie zapomniałam jednak, jakie wrażenia i uczucia towarzyszyły mi przy tej lekturze.


"Piasek w butach" to historia pewnych wakacji, zaczynająca się od potajemnej obserwacji trzech kobiet wysiadających z samolotu. Szybko wiadomo, że wydarzyć się może wszystko – nic nie jest pod kontrolą, nic jednoznaczne. Z dnia na dzień historia sióstr, przyjaciółek, małżeństw i rodzin splata się w opowieść, z której nie chce się wyplątać. Nibylandia w Nantucket nie szczędzi bohaterom najgorszych chwil, ale to te najlepsze roztaczają wokół domku przy Shell Street aurę, w której chce się przebywać.


Elin Hilderbrand opowiada o życiu: wzlotach i upadkach, chwilach zmieniających całe życie i jego stałych punktach niczym światło latarni podczas sztormu; o miłości, radości, zdrowiu i chorobie; plotkach, tajemnicach i tych niewypowiedzianych rzeczach, widocznych jak na dłoni; o pokorze i cierpliwości. Dla mnie to powieść prawdziwa. Momentami cierpka i kwaśna, ale zawsze wyrazista, intensywna i karmiąca duszę. Pewnie za jakiś czas znowu zapomnę, o czym była, i przeczytam ją ponownie – dla tego poczucia, które po sobie zostawia.


A może też…


“Ein neuer Sommer” Elin Hildebrand, fot. paratexterka © “Piękny dzień” Elin Hilderbrand, fot. paratexterka © “Powrót na wyspę” Elin Hilderbrand, fot. paratexterka ©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz