niedziela, 27 kwietnia 2025

1(+)1

Patrzcie, jak to się złożyło: 11. urodziny Paratexterki, a serca mam dwa. Nie przeczytałam w tym roku jeszcze żadnej książki, o której chciałabym Wam opowiedzieć. Ba, aktualnie czytam o slow fashion (!) - ja, która z modą ma tak po drodze jak sąsiadujące ze sobą pasy na autostradzie.  Dziś będzie inaczej. Kocham książki, kupuję książki, ale ostatnio więcej robię na drutach niż czytam, i to mimo, że do 80tki jestem dopiero w połowie drogi. Choć wiele moich knitstagramowych koleżanek jest kilka lat młodszych, uwierzycie? Druty są świetne. Ale wróćmy do książek.

Tęsknie za czasami, kiedy pożerałam książki. Byłam ich ciekawa, w każdej znajdowałam coś, co mi się podobało - wystarczy popatrzeć na paratexterskie recenzje z początku istnienia bloga. No ale jak miałyby nie być pozytywne, skoro sama sobie lektury wybieram (bo z polecajkami u mnie na bakier… zwykle czuję zobowiązanie, żeby przeczytać, żeby mi się podobało i żeby coś sensownego o tym powiedzieć). Tęsknie za tamtymi czasami, bo za dawno żadna książka nie zwaliła mnie z nóg. Od czasu, kiedy postanowiłam pisać tylko o tych wartych Waszego czasu, jeszcze tu puściej…


Intermezzo” zaczęłam, świeżutki Siembieda i - jak zwykle synchronicznie - Świst na stosiku. Ja tam myślę, że będzie dobrze!


Z okazji kolejnych urodzin życzę Wam (i sobie) samych trafionych lektur, przy których zapomnicie świat wokół…


PS. Na tort ani szampan w tym roku nie zasłużyłam, ale książkowym wydarzeniem ostatnich miesięcy było przeniesienie niepożyczalnych książek życia na szafki, które widzicie na zdjęciu.








1 komentarz: