"Cień eunucha" Jaume Cabré
Kolejna powieść Jaumego Cabré, napisana w połowie lat 90-tych, w Polsce wydana pod koniec maja 2016. "Cień eunucha" napisany jest nietypowo, wyzywająco i tak pięknym językiem, że momentami historia schodzi na dalszy plan. Nawet jeśli niełatwo jest się wczytać i przyzwyczaić, dla ostatniej części warto zarwać noc, po to tylko, żeby z samego rana (no dobrze, popołudnia), słuchając "Dem Andenken eines Engels" Albana Berga, doświadczyć całej historii innymi zmysłami. Swoją drogą ciekawe, jakie barwy widziałby przy tym synestetyk, skoro już w laiku kotłują się skrajne emocje… Dla mnie Katalończk Cabré jest Czajkowskim współczesnej hiszpańskiej literatury.
Miałam duże oczekiwania w związku z "Jaśnie panem", a zamiast historii zachwycił mnie styl Cabré. "Wyznaję" ciągle czeka, ale teraz zaczyna się obawiać, że czytelnik nieobeznany w muzyce klasycznej może nie sprostać wymaganiom powieści… "Cień eunucha" to wyzwanie, któremu warto się stawić.
Dom Gensana
Zaprosić na kolację faceta, chcąc dowiedzieć się więcej o wspólnym, zmarłym przyjacielu, tylko po to, żeby towarzysz całą książkę opowiadał o sobie? Nawet jeśli Júlia nie spodziewała się, że wieczór do tego stopnia wymknie się spod kontroli, zapewne zrobiłaby to jeszcze raz. Ona nie ma pojęcia, że przywozi Miquela Gensanę do restauracji, która mieści się w jego domu, skrywającym dwustuletnią historię rodziny Gensana, wzloty i upadki, radości i śmierci, skandale i sekrety. A on jej powie dużo, prawie wszystko, ale nie to… Wraz z kolacją rozpoczyna się naszpikowana wyrzutami sumienia i tęsknotą historia Miquela, obecnie cenionego krytyka, a w czasach powojennych rewolucjonisty, walczącego ramię w ramię ze zmarłym Bolósem przeciwko reżimowi Franco. Z poważanej niegdyś rodziny Gensana został on jeden, ale w powieści do głosu dochodzi jeszcze inny, zagadkowy wyrzutek, skarbnica pamięci. Trudno uchwycić, w którym momencie przeszłość zajmuje miejsce teraźniejszości, i kto kiedy mówi, ale opowiadana historia wciąga coraz bardziej, mnożąc pytania i nasilając niecierpliwe oczekiwanie na odpowiedzi.
Czarne owce, synowie marnotrawni
Główny bohater, Miquel, regularnie odwiedza swojego wujka Maurycego na oddziale zamkniętym. Zwariowano z miłości w rodzinie Gensana, jak się okazuje, nie pierwszy raz. Przez dziesięciolecia twardo stąpający po ziemi Gensana byli jedną z najbogatszych rodzin w Feixes, właścicielami fabryki tekstyliów, przekazywanej od pokoleń z ojca na syna. Co jednak, jeśli synowi w głowie sztuka, muzyka, poezja…? Nie wspominając już o pilnie strzeżonych sekretach, które w żadnym wypadku nie mogą ujrzeć światła dziennego. Zarówno Maurycy, jak i dziesięciolecia później Miquel, odcięli się od rodzimych fabrykantów, wybierając drogę, którą podpowiedziało im sumienie i wyznawane wartości. Właśnie dlatego Maurycy stał się ulubionym wujkiem Miquela, czytającym mu książki na długich spacerach, opowiadającym o filozofii, przelewającym na niego nieprawdopodobną fascynację muzyką. Mimo, że ich drogi zbiegały się i rozchodziły, łączącą ich więź widać w ostatnich dniach Maurycego, które wyrzutkowie - albo wizjonerzy, jak kto woli - spędzali na rekapitulacji prawdziwych, nieoficjalnych dziejów rod Gensana. Jeśli starsi ludzie żyją głównie przeszłością, to ile musi ich kosztować wyznanie prawd, które zburzą teraźniejszość? Ile odwagi i determinacji trzeba mieć, żeby stawić się własnym słabościom u schyłku samotnej egzystencji? Maurycy jest postacią tragicznie piękną i niewątpliwie najbardziej frapującą z całej historii - człowiekiem, przy którym chciałoby się usiąść, w którego historie chciałoby się wsłuchiwać z zapartym tchem.
Szczęście utracone
Mimo dzielącej ich różnicy wieku, Miquel i Maurycy nadal żyją chwilami, w których byli najszczęśliwsi, choć przeżywając je nie byli tego do końca świadomi. "Cień eunucha" to powieść o wskrzeszaniu przeszłości, o przeżywaniu po stokroć momentów, które zaważyły na reszcie życia, o żalu po stratach i rozpaczliwym pragnieniu cofnięcia czasu. Ale życie nieubłaganie płynie w jednym kierunku, nie ma odwrotu, nie ma drugiego podejścia, nie ma możliwości wymazania choć jednej chwili. Czytając, nie sposób pozbyć się wrażenia, że wszystko było, minęło. Teraźniejszość zdaje się nie istnieć; osiągnięcia, sukcesy i chwila obecna są w cieniu, i to nie tytułowego eunucha, bo to jeszcze inna kwestia, męcząca głównego bohatera. A czy prawdziwa? Każdy powinien rozstrzygnąć to sam.
Nietuzinkowa narracja
Cabré można nie uwielbiać, ale nie da się go nie podziwiać. Pisze jak mało kto - mądrze i mistrzowsko, oczekując od czytelnika skupienia i wrażliwości, jeśli nie na historię, to na pióro. W "Cieniu eunucha" zaskakuje zagmatwana narracja, bo narratorów właściwie jest dwóch. Chyba, że jeden z nich dostaje pseudonim, mówi o sobie w trzeciej osobie, albo zmienia perspektywę na przestrzeni kilku słów, nawet nie zdań (wielokrotnie złożonych). Niemożliwe. W pierwszym momencie przestraszyłam się, że coś przeoczyłam; później, że źle zrozumiałam, aż w końcu pogodziłam się z gmatwaniną głosów i myśli. Lektura "Cienia eunucha" wymaga więcej niż tylko śledzenia fabuły, łączenia faktów i czytania między wierszami. Według mnie właśnie nietypowa narracja jest ukoronowaniem kunsztu Jamuego Cabré w tej powieści. Polecam jak najbardziej, bo jeśli "Cień eunucha" jest koncertem dla amatorów współczesnej katalońskiej literatury, to dla koneserów muzyki klasycznej musi być jedną z tych symfonii, które odsłuchuje się setki razy i przeżywa na tysiące sposobów.
+
- niedowierzanie i zwątpienie, że coś się przeoczyło, które po pewnym czasie zostają rozwiane, specyficzne uczucie towarzyszące całej lekturze, wzmagające koncentrację i czujność,
- jawna skłonność bohaterów do zanurzania się w przeszłość i przekonanie o jej sensowności, które momentami się udziela,
- obrazy i odczucia powojennej Barcelony,
- to zaskoczenie ostatnią częścią,
- wstęp i imponująca praca tłumaczki, Anny Sawickiej,
-
- narracja przeplatana wtrąceniem, gdzie rzeczony narrator mówi o sobie w 3. osobie - konfundujące na początku, ale można się oswoić, podobnie jak z lawirowaniem między wspomnieniami a teraźniejszością co kilka zdań,
- Wielkie Rozczarowania Maurycego, podające ludzką podłość na tacy.
Komu polecam?
"Cień eunucha" polecam jako nauczkę czytelnikom z tendencją do zatracania się we wspomnieniach, ale z drugiej strony też tym, którzy żyją chwilą i zapominają o szerszej perspektywie. Wielbiciele Katalonii, Barcelony i skomplikowanych historii rodzinnych będą zaaferowani. Styl Cabré zachwyci fetyszystów językowych, a znawcy muzyki znajdą w jego powieści jeszcze głębsze dno. Nie polecam komuś, kto szuka hiszpańskiej historii miłosnej z happy endem, ciężko znosi rozczarowania i opuszczając po raz ostatni dom rodzinny nawet się nie odwróci(ł)…(a później będzie żałował).
A może też...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz