“Martwa jesteś piękna” Belinda Bauer
Awangardowy artysta i wystawa, która stopuje słowotok koneserów? W grudniowym Londynie, godzinach szczytu, pośród pędzących tłumów? Można. Choć w wydaniu, jakie wymyśliła sobie Bauer, zwala z nóg. W “Martwa jesteś piękna” nic nie dzieje się tak, jak można by się tego spodziewać, mimo że stereotypy i konwenanse, na których opiera się współczesna rzeczywistość, nikomu nie są obce. Brytyjska autorka, niczym artystka z piórem zamiast pędzla, kreśli przed swoją publicznością przedstawienie w trzech aktach, między którymi szkoda czasu na antrakt. Jej thriller w takim samym stopniu przyciąga, co karci moralnie. Jak to z newsem bywa - jeśli już wpadnie w oko, to trudno się od niego opędzić - jest wszędzie, przynajmniej do rozwiązania zagadki. A u Bauer podczas śledztwa oczy wychodzą z orbit. Premiera 28 lutego 2018*.
Jeśli z samym tytułem jest coś nie tak, to trudno znaleźć odpowiednie epitety określające sprawcę całego zgorszenia. Prowokacyjne pytanie na początek zbija z pantałyku. Jak bardzo popaprany będzie ten psychol…? Na myśl przychodzą skojarzenia z Lecterem i “Psychozą” Hitchcocka, ale takie rozwiązanie byłoby zbyt banalne. Podejmując się lektury, czytelnik zasiada na widowni medialnego spektaklu, który jednak szybko wymyka się spod kontroli. Pozostaje nic innego, jak starać się dotrzymać kroku.
Nietypowy tandem
Zabójstwa, zwłoki, nieszczęśliwe wypadki i wkolejenia losu to dla głównej bohaterki chleb powszedni. Reporterka kryminalna Eve Singer jest tam, gdzie dzieje się coś złego, i to najszybciej, jak to tylko możliwe. Bez sieci informatorów szanse na zrobienie kariery w mediach są nikłe, nie wspominając o parciu niektórych dziennikarzy na nieustanne zaspakajanie głodu pazernej publiczności. Seksizm branży można pominąć, bo to walka z wiatrakami. Każdy reporter - w najlepszym wypadku - działa chociaż w zgodzie z własnym kodeksem moralnym. Choć w świecie bohaterki nie każdy takowy posiada. Eve dąży “po trupach do celu”, w dosłownym znaczeniu. Tylko co się stanie, jeśli ktoś na cel obierze sobie właśnie ją? Albo poda jej na tacy to, co zapewni największą oglądalność?
Bauer w bardzo sprytny sposób splata ze sobą losy redaktorki i mordercy. Oboje z pełnym zaangażowaniem odgrywają przypisane im role, dopóki ich ścieżki się nie przetną, co dzieje się stosunkowo szybko. Jej, niby zahartowanej w boju, wciąż zdarza się puścić pawia na miejscu zbrodni - dobrze, że tę ‘sztukę’ zdołała opanować do perfekcji. Jemu, działającemu konsekwentnie od dziecka, plan psuje nieoczekiwana bezpośredniość, okazane zaufanie - lub naga naiwność, jak kto woli. Ona nawet nie zdaje sobie spawy, co zaryzykowała; on oddaje się obsesji, która nie ma żadnego logicznego uzasadnienia. Chociaż, gdyby się dogłębnie zastanowić… Psychopaci potrafią być przekonujący. Kwestia strategii i gruntu, na którym przyszło im działać. Egoizm i ambicja są niebezpieczną i destruktywną parą, wywierającą wpływ nie tylko na bezpośrednio zaangażowanych. Nawet jeśli wydaje się, że role dawno już są obsadzone, w “Martwa jesteś piękna” nie jest ewidentne, kto pociąga za sznurki. I to nakręca każdego, kto wplącze się w matnię Belindy Bauer.
Naganna moralnie, ale…
Błędem byłoby stwierdzić, że główna bohaterka brata się z wrogiem. Popełniane przez niego zbrodnie są tak wstrząsające, że nawet studnia jej moralności w końcu zaczyna się napełniać. Mimo to jedno zdaje się nie móc funkcjonować bez drugiego: on daje jej dzieła sztuki, ona przygotowuje mu wystawę. Szkopuł w tym, że news traci na aktualności w momencie publikacji i po rozprzestrzenieniu jest jak zeszłoroczny śnieg. Show must go on… Tylko jakim kosztem? Żerowania na rodzinach ofiar? Traum osób obecnych na miejscu zbrodni? Niemocy policji? Strachu mieszkańców?
Eve umościła się w szarej strefie i igra z ogniem. Ta postać z jednej strony irytuje, bo niby tak jej źle w szowinistycznym środowisku, gdzie konkurencja - i to niezależnie od płci - nie przymknie oka na drobne potknięcia, a jeszcze wytknie jej kończący się termin przydatności. Mimo to sprzedaje zbrodnie na wizji bez mrugnięcia okiem, mając w zanadrzu sprawdzony komentarz albo wyćwiczoną minę. Jest dokładnie taka sama jak ci, którymi gardzi. Z drugiej strony ma też życie prywatne, o którym nie wie właściwie nikt, a w którym stać ją na gesty godne podziwu. I tu włącza się współczucie… Niemoralne zachowanie zawodowe Eve zderza się z jej rolą życiową, w miarę rozwoju akcji coraz częściej. Zapobiega to przedwczesnemu postawieniu na niej krzyżyka - przynajmniej przez czytelnika.
Kwestia krwi, czyli kończyny i płyn mózgowo-rdzeniowy
Dodatkowy dreszczyk w przypadku thrillerów przechodzi mnie na samą myśl o wizualizacjach morderstw. U Bauer także obawiałam się obrazotwórczych opisów zwłok i miejsc zbrodni - zwłaszcza kiedy się dowiedziałam, że autorka pracowała jako scenarzystka. Jednak puls podnoszą chyba najbardziej te momenty przed morderstwem, bo nie dość, że Bauer precyzyjnie konstruuje scenerię, to za pomocą kilku akapitów potrafi tchnąć życie w przypadkową postać. Po czym jednym cięciem sprawić, że wyzionie ona ducha… W “Martwa jesteś piękna” krwi jest dużo, ale nie na tyle, żeby żołądek podchodził do gardła. Inaczej z kończyną - wolę się nie rozdrabniać, bo wciąż ją widzę. Za to płyn mózgowo-rdzeniowy chyba zamiast wzdrygnąć, prędzej zastanowi, bo mało kto na zawołanie potrafi wyobrazić sobie jego konsystencję.
Według mnie atmosferę “Martwa jesteś piękna” buduje napięcie tuż przed zbrodnią i zamęt tuż po niej, czyli cała otoczka - odpowiednio wyreżyserowana. Autorka wie, jak podtrzymać zainteresowanie swojej publiczności, pobudzić do pracy szare komórki i nawet połechtać próżność odbiorcy. Udał jej się thriller dla każdego, bo w dzisiejszych czasach od mediów nie ucieknie nikt. Miłośnicy gatunku walorów wyliczą pewnie jeszcze więcej, ale ja - jako sporadyczny i wybiórczy czytelnik thillerów - jestem zachwycona.
+
- aktualna tematyka, bez narzucania jakiegokolwiek zdania,
- główna bohaterka - wcale nie taka łatwa do przejrzenia,
- ojciec i córka (jak można się wzruszyć na thrillerze…? Ja potrafię.),
- staroświecka życzliwość,
- brytyjski humor - rzadko, ale jednak,
- "twarz z teflonu" i inne trafne teksty,
- filigranowy elf,
- trzycyfrowy puls, i to nie raz,
-
- bezbronność i instynktowny strach,
- modlenie się o czyjąś śmierć, w szoku czy nie - nieakceptowalne,
- “pieprzona królowa udawanej troski”, choć może nie dojrzałam samokrytyki.
Komu polecam?
Polecam tym, których interesują kuluary medialnych manipulacji, jak i czytelnikom oczekującym wyzwań - psychologicznych, moralnych i intelektualnych. “Martwa jesteś piękna” prowokuje niezdrową fascynacją zarówno jednostki, jak i masy, a przystępność fabuły grozi zaangażowaniem się i pochłanianiem do końca za cenę podkrążonych oczu. Choć nocami czytać nie polecam, chyba że osobom wyposażonym w mocne nerwy. Nowy thriller Bauer niedługo będzie newsem, ale wydaje mi się, że nawet jak już spowszednieje po premierze, będzie należał do tych, które wspomina się jeszcze długo po publikacji, a na pewno kojarzy. Przynajmniej tego życzę autorce, bo zasłużyła na więcej, niż żeby tylko wpaść w oko i po chwilowej fascynacji popaść w zapomnienie.
*Za pierwszy egzemplarz recenzencki w 2018 roku dziękuję Warszawskiemu Wydawnictwu Literackiemu MUZA SA!
Twoja recenzja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, ze to thriller idealny dla mnie ;). Dzisiaj zaczynam lekturę. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCieszę się i czekam na wrażenia Twojego wprawionego oka ;)
Usuń