sobota, 18 stycznia 2020

Narodziny szermierza natchnionego

“Virion. Szermierz” Andrzej Ziemiański, fot. paratexterka ©“Virion. Szermierz” Andrzej Ziemiański


Zdecydowanie najlepsza z dotychczasowych części serii o Virionie, choć trzeba uczciwie przyznać, że nieprzeciętne postacie i mistyczne meandry autor kreował od samego początku. Zanim jednak Ziemiański ostatecznie splecie losy i wyjaśni tajemnice nurtujące dużo dłużej, niż żyją jego bohaterowie, zajmie czytelnika tak, że ten nie będzie miał wątpliwości, dlaczego sięgnie po kontynuację. Bo to przecież nie może być koniec?!


Nawet w tomie zamykającym młodość Viriona osławiony szermierz natchniony długo nie gra pierwszych skrzypiec. Jego legenda rodzi się długo, niezdecydowanie i bez konkretnego kierunku - zupełnie, jakby bohater zdawał się na przeznaczenie i dostosowywał do tego, co przyniesie życie. Jakby reagował, zamiast atakować. “Virion. Szermierz” to kumulacja oczekiwań, zebranych w trzech poprzednich tomach. Warto było się doczekać.  

kawał knagi, czyli “Virion. Szermierz” Andrzej Ziemiański, fot. paratexterka ©

Ciosy chaosu


Mnogość wątków została zredukowana do działań Viriona i jego nieokiełznanej kompanii oraz dochodzenia prowadzonego przez prokurator Taidę w stolicy. Akcję napędzają wydarzenia pozornie poboczne i relacje z dalszych planów. Są one zwykle nośnikami niuansów, mających istotne znaczenie dla głównych bohaterów, a przede wszystkim niewyjaśnionych dotychczas “zdarzeń”. Oba wątki łączy nieprzewidywalność, wyrafinowanie, niekonwencjonalne pomysły i daleko idące konsekwencje, co skutecznie odwraca uwagę od samego Viriona i jego starań o szermierczą wirtuozerię.

To legendarne ‘natchnienie’ jest chyba jedną z największych zagwozdek serii. Wykłady wiecznie naprutego Horecha wydają się nielogiczne, spełnienie oczekiwań mistrza nieosiągalne. Nie ćwiczenia i ciężka praca mają przynieść efekty, a (nie)myślenie. I bądź tu mądry… Gdyby “Viriony” opierały się na tytułowym bohaterze, przez książki chyba ciężko byłoby przebrnąć. Na szczęście Ziemiański nie zawiódł i w czwartym tomie, wysyłając swoje postacie na wyżyny, wręcz góry ich możliwości. Czujność (i pamięć!) czytelnika jest niezbędna do zrozumienia zamiarów, zalążków myśli, zagrożenia, aż w końcu osobliwej logiki bohaterów i prawdziwych pobudek nimi kierującymi.

czwarta część serii o szermierzu natchnionym - “Virion. Szermierz” Andrzej Ziemiański - i inne, fot. paratexterka ©

Fantastyczna, ale nie dla każdego


Przepadam w światach zbudowanych przez pierwszego architekta polskiej fantastyki, choć pełne są wulgaryzmów, przy których nawet praktykujący przeklinanie mogliby się skrzywić. Rażą mnie np. kolana łamane w przeciwną stronę czy odcinane i fruwające członki, choć tłumaczę sobie, że bez tego efekt nie byłby taki sam. Zwłaszcza kiedy między poszczególnymi częściami leży kilka miesięcy, ciężko mi przypomnieć sobie świat - mapy brakuje mi nadal, choć zwykle nie trwa długo, zanim się odnajdę. Jeśli komu przeszkadzają te mocne i obrazowe akcenty, nie ma co zaczynać tej serii. 

Nadal nie wiem, co sam Virion w sobie ma, ale seria o nim w moim prywatnym rankingu książek Ziemiańskiego wyprzedziła już “Achaję” i plasuje się tuż za “Pomnikiem…”. Według mnie nie szermierz natchniony zabiega o rolę pierwszoplanową, a pretenduje do niej plejada niewolników, twardych babek i postaci nie z tego świata - to one rządzą, zaskakują, bawią i imponują. Myślę, że długo jeszcze nie powiedzą ostatniego słowa, skoro kontynuacja podobno się pisze. Andrzeja Ziemiańskiego cenię za skomplikowanie stworzonych światów, niekonwencjonalnych bohaterów, a nawet coś pięknego, co potrafił wpleść w aktualnie ostatnią część przygód Viriona. Chyba mu się nie wywinę…

  • dynamika, dialogi, refleks, poczucie humoru - jak zawsze rozbrajające,
  • postacie, które zaskakują, nawet jeśli nam się wydaje, że jesteśmy świadomi ich potencjału,
  • sprytne przypomnienia wydarzeń z poprzednich tomów,
  • umiejętne dawkowanie odpowiedzi na nurtujące pytania, a zwłaszcza “dłuższe odpowiedzi”,
  • wykonywanie zadań i wiele, wiele więcej,
  • doprowadzanie spraw do końca, jaki by on nie był,
  • coś pięknego - kto by pomyślał…
  • otwarte kwestie, pozwalające liczyć na kontynuację.


Komu polecam?

Najpóźniej “Virion. Szermierz” uświadamia, że historia długo jeszcze nie zostanie opowiedziana do końca. Nie polecam tym, którzy preferują kompletne cykle - ci powinni kilka lat poczekać. Polecam za to czytelnikom oczekującym wrażeń, gotowym główkować, spostrzegawczym i zaprawionym w fantastycznych bojach. W “Virionach” może brakować magii, ale nie wydarzeń z innego świata. Kto nie przełknie wulgaryzmów i rozbryzgów krwi, nie powinien zaczynać. Ja lubię tę serię też za to, że z każdym powrotem do paczki Viriona czuję się jak wśród swoich. 


A może też...

“Virion. Wyrocznia” Andrzej Ziemiański, fot. paratexterka © “Virion. Obława” Andrzej Ziemiański, fot. paratexterka © “Virion. Adept” Andrzej Ziemiański - fot. paratexterka ©

"Pomnik Cesarzowej Achai. Tom IV" Andrzej Ziemiański - fot. paratexterka © "Pomnik Cesarzowej Achai. Tom V" Andrzej Ziemiański - fot. paratexterka ©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz