"Pomnik Cesarzowej Achai. Tom IV" Andrzej Ziemiański
[Wróciłam po przymusowej przerwie technicznej, ale nie próżnowałam.] Jako ukoronowanie mojego paratekster(s)kiego 2014, w ostatnim tygodniu grudnia ukazał się długo oczekiwany ebook. Serie lepiej od razu czytać w całości, ale "Pomnik Cesarzowej Achai" to książka, na którą się czeka i warto czekać przynajmniej jeszcze raz. Choć nie wyobrażam sobie zamknięcia serii w pięciu tomach. Ziemiański stworzył świat, w którym cesarstwo, będące pozostałością imperium Achai, co raz intensywniej obwąchuje się z mocarstwem zza nieprzebytych wcześniej Gór Pierścienia - naszą rodzimą RP. Magia i tajemnice, historia i technologia, podboje, pakty, szpiedzy i bohaterowie ludu - rozbudowana akcja obejmuje aktualnie tyle wątków, że po przerwie trudno niektóre ze sobą skojarzyć. Jednak bezdyskusyjnie warto, bo to fantastyka nieobliczalna, wymykająca się konwencjom.
Dygresja: Ebooki a 'prawdziwe'
Co do książek, jestem konserwatywna - chcę czuć ich ciężar i zapach, przewracać kartki i dotykać wygrawerowaną albo lakierowaną powierzchnię okładki. Sporo przeczytałam na kindle, ale to nie to samo uczucie. Nie dość, że ostatnie zdanie wcale nie jest łatwo wyświetlić, a poszczególne strony skanuję z mniejszym skupieniem, niż czytając wydanie papierowe, to brak świadomości fizycznie przewróconych stron wzbudza we mnie niepewność, czy aby na pewno (przypadkiem) nic nie ominęłam…
Największym plusem ebooków jest dla mnie kontrola nałogowego kupowania książek - przede wszystkim takich, do których definitywnie nie wrócę. Elektroniczny czytnik jest wtedy wygodną opcją, bo niektóre książki koniecznie chcę przeczytać, ale mieć z różnych powodów nie muszę, jak. np. Achaję (Achaja używam tu jako określenie obejmujące trylogię "Achaja" oraz serię "Pomnik Cesarzowej Achai"), bo poprzednie tomy pożyczyłam, a własnych (na razie) nie posiadam. Jeżeli doda się do tego jeszcze inny wymiar czytania synchronicznego i wymienianie wrażeń 'na bieżąco', to raz na jakiś czas można przymknąć oko i odpuścić wersję papierową.
Aura Achai
Z 'moją' Achają wiąże się podobna historia jak z "Grą o tron", a mianowicie sama po nią nie sięgnęłam. Ktoś przyniósł do pracy, ktoś podał dalej, i w pewnym momencie klika osób żywo dyskutowało o tym, co się akurat dzieje w której części. Czterem pozytywnym opiniom przeciwstawione były dwie suche - odłożyli, nie kończąc. Przecież musiałam wiedzieć.
Ziemiański pisze dosadnie, czasem wyszukanie, zawsze jednak obrazowo oddaje warunki panujące w aktualnej części akcji. Speckurwuje co niemiara, za chwilę strzela serią pojęć wojskowych, po czym obmyśla strategię i relacjonuje działania wojenne inspirowane starożytnością. I jeszcze ci Ziemcy, męcząca zagadka z rozwiązaniem podanym na tacy, o pożądanym przez wszystkich od stuleci pomniku już nie wspomnę. A bohaterowie…? Najbardziej imponującymi bohaterkami są nieprawdopodobnie silne kobiety - od Achai zaczynając, przez jej 'siostry' speckurwy, na Kai, Wyszyńskiej, Aie i Shen kończąc. Z mężczyznami różnie bywa, są mentorzy, szermierz natchniony, w "Pomniku…" cała plejada przedstawicieli Wojska Polskiego, co do których czytelnik nie pozostaje obojętny - Siwecki, Tomaszewski, Wentzel. Nie ma sensu wdawać się w szczegóły, bo to trzeba przeżyć. Aura Achai to właśnie wspomniana nieprzewidywalność - w trylogii potężne postacie, niezłomne charaktery, walki, o których krążą legendy i wojny zmieniające losy świata; w "Pomniku…" styk światów i pęd do niekwestionowanej świetności, dopasowywanie kawałków układanki, rozproszonej po nieznanych kontynentach i na przestrzeni wieków, próby sił i charakterów, sojusze, wywiady… i ten cholerny pomnik.
O treści trudno
Kto raz rozsmakuje się w Achai, nie będzie umiał się bez niej obejść i będzie się aż ślinił na myśl o kolejnej premierze, wiedząc, że tajemnice niedające spokoju wreszcie ujrzą światło dzienne. Zwłaszcza że to mój jedyny komentarz do Achai, nawet kilka zdań o treści uważam za bezsensowne. Tego nie da się podsumować. Co gorsze, seria nie jest skończona, i tak np. wydanie III a IV tomu dzieli 6 miesięcy. Pobieżne streszczenia "Achai" można wprawdzie wygooglować, znalezienie podsumowania do poprzednich tomów "Pomnika…" graniczy jednak z cudem - pewnie nie tylko ja się poddałam.
Ziemiański jednak też człowiek i nie pozostawia czytelnika samemu sobie. Na szczęście nie wplata w początkową akcję nowego tomu tego, co się działo w poprzednim, liczy jednak na IQ czytelnika, wspominając co rusz najistotniejsze kwestie. W moim przypadku dobrym pomysłem okazało się przeskanowanie ostatniego rozdziału "Pomnika Cesarzowej Achai. Tom III". Może i Wam pomoże?
Odpowiedzi i pytania
Jeszcze jedną właściwość achajowej historii muszę podkreślić, skupiając się na "Pomniku…". Niektóre zagadki nie doczekały się rozwiązania od zarania dziejów, inne tajemnice dopiero się tworzą. Tak, każda z cywilizacji dąży do panowania nad światami - czy to potęgą militarną, naukową czy magiczną. Wydaje się jednak, że wynik wyścigu nie jest z góry przesądzony. Nawet RP jako potęga z innego świata musi uchylić czoła przed cesarskimi inżynierami i zdolnościami innych miejscowych specjalistów, o czarownikach nie wspomnę. Ani sojusz nie jest gwarantem harmonicznej współpracy, ani wspólny wróg nie jednoczy bezsprzecznie. Ziemiański żongluje układami i wynikającymi z tego misjami, wprowadzając nowy, pozornie niewiele znaczących bohaterów, obnaża nowe twarze tych znanych i lubianych postaci. Tajemnica, wokół której kręcił się poprzedni tom, w "Pomniku Cesarzowej Achai. Tom IV" jest ledwie napomknięta, i to za sprawą jednego zeznania. Czego można spodziewać się na nowym kontynencie…? Piekła? Czy Miasta Bogów? Trudno dokładnie wszystko zaplanować, kiedy wychodzi na jaw, że szpiedzy znajdują się we wszystkich szeregach. Z drugiej strony, nie ma się co dziwić.
Mogłabym pisać, rozmyślać i znowu pisać. Bo co z tego, że Ziemiański zawala nas odpowiedziami na tyle kluczowych pytań, jeżeli rodzą one całą gamę następnych? Pozostaje mi ochłonąć i przejść w stand-by, dopóki tom V się nie ukaże. Zazdroszczę tym, którzy "Achaję", a zwłaszcza "Pomnik…" mają przed sobą, bo to ewenement - kontynuacja, która bije kultową trylogię na głowę.
+
- wielowątkowość i zderzenie światów w światach,
- kapitalne dialogi, rzucające nowe światło na niewyjaśnione jeszcze kwestie i napędzające akcję, często kąśliwe, komiczne i typowe dla znanych już par bohaterów (Tomaszewski - Wyszyńska, Wentzel - Tomaszewski, Rand - Aie…),
- 2/3 powieści to zabawa w kotka i myszkę, jakby Ziemiański nabierał rozpędu i testował spostrzegawczość albo kojarzenie faktów przez czytelnika, później jednak jazda bez trzymanki,
- (pozytywnie i negatywnie…) zaskakujący rozwój bohaterów,
- powieść nie tylko fantastyczna (w obu tego słowa znaczeniach) - nie dość, że przemówi do większej i bardziej zróżnicowanej publiczności, to jakąś zagwozdkę zafunduje każdemu,
-
- brak skrótowego podsumowania poprzedniego tomu, który z racji objętości i mnogości wątków byłby zbawienny, podobnie jak mapa…
- dająca o sobie znać irytacja, wynikająca z 'mamienia' aluzjami i zajmowania uwagi czytelnika nowymi niejasnościami…tylko o co chodzi z tym pomnikiem…?!
- i znowu czekanie na ostateczne rozwiązanie w V tomie...
Komu polecam?
Na początku "Achai" myślałam, że to powieść zbyt brutalna i bezwzględna dla kobiet. Później pojawił się "Pomnik Cesarzowej Achai" i szybko rozwiał moje ostatnie obawy - jestem zachwycona. Polecam wielbicielom fantastyki, sensacji, powieści szpiegowskich i wojennych, choć wątki uczuciowo-obyczajowe, o dziwno, też się znajdą. Cięte języki również się rozerwą. Jeżeli ktoś uważa Wiedźmina za niekwestionowanego króla polskiej fantastyki, to Achai jako szermierce natchnionej powinien przynajmniej dać szansę. "Achai" ani "Pomnika…" nie polecam niecierpliwym, czytającym dorywczo, zachwyconym hermetyczną fantastyką w wydaniu magów, elfów i smoków. Kogo nudzą militaria, strategia, polityka czy postęp techniczny, to po Ziemiańskiego lepiej niech nie sięga. Ja należę do tych, dla których Cesarzowa polskiej fantastyki jest tylko jedna - i wcale nie uważam (jak co poniektórzy), że zabiłaby Wiedźmina nie wiadomo kiedy… Zrobiłaby z niego zupełnie inny użytek ;)
No i właśnie sto razy się chciałam zabrać za tę serię, ale odstraszył mnie niebywały marketing. Bo skoro wszędzie trąbią o Achai, to może nie jest tak dobra, żeby sprzedała się sama przez się? Ale, ale. Ponieważ już dawno nie lawirowałam w polskiej fantastyce, teraz na pewno sięgnę po Achaję za sprawem Twojej rzetelnej recenzji.
OdpowiedzUsuńsuper, cieszę się z mojego wkładu :) podziel się wrażeniami jak przebrniesz, chętnie przeczytam. tylko nie daj się odstraszyć bezwzględności na początku trylogii, bo "Pomnik..." jest monumentalny!
UsuńZachęcająca recenzja. Achaja mnie też zastanawia z jednej strony znam osoby, które bardzo chwaliły, ale kojarzę też oceny b. słabe.
UsuńNo cóż czas się z nią zmierzyć i ocenić. Ładny blog, ciekawe notki :)
Achaja jest specyficzna nie tylko przez to, że trudno ją przyporządkować do konkretnego gatunku - albo przypadnie do gustu, albo nie - ale przecież w książkach też o to chodzi, żeby wymieniać się wrażeniami, nawet skrajnie różnymi, i mieć własne zdanie… a za blogowe komplementy dziękuje bardzo :)
Usuńw ostatnich tygodniach post o Achai czytany jest 10 razy częściej niż inne - domyślam się, że jesteście tak samo niecierpliwi jak ja, jednak o V tomie wciąż ani widu, ani słychu... jeśli szukacie tu tej informacji, to niestety, (jeszcze) nie posiadam :(
OdpowiedzUsuńtom V podobno w maju (2016!)
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/fabryka/photos/a.157916823773.116932.154351333773/10153847140983774/?type=3&theater
18.05.2016...!!!
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/fabryka/photos/a.157916823773.116932.154351333773/10154065159013774/?type=3&theater