Nie porwę się na podsumowanie roku literackiego 2014, nowości wydawniczych i wartościowych wyróżnień, bo pełno tego krąży w internecie, a autorzy przeczytali zapewne więcej z tych pozycji, które znać się powinno. Moje drogi czytelnicze są niezbadane, bo nawet jak zaplanuję, to stosik z jakiejś okazji urośnie albo coś nieplanowanego wpadnie mi w oko. Czyż nie w tym właśnie tkwi jedna z głównych przyjemności bibliofila?
Książkowy 2014 był dla mnie wyjątkowo ważny i tym zamierzam się podzielić, a każdy, kto tu zagląda i przeczyta również to, zafunduje mi dodatkową dozę radości.
Plusy przejściowego bezrobocia, czyli osobisty sukces roku - dygresja
Pojawiła się paratexterka, zupełnie znienacka. Wcześniej dzieliłam się książkami, które czytałam, na prywatnym profilu fejsowym – komentowałam, czasem z kimś dyskutowałam, ale to nie to samo… I któregoś wiosennego dnia wreszcie się odważyłam. Traf chciał, że na początku roku szukałam pracy, więc jak akurat nie wysyłałam cv albo nie czytałam, zwiedzałam zakamarki bloggera. Pomysły przychodziły mi do głowy w miarę dopasowywania szablonu – od pierwszego zdjęcia będącego podstawą wzoru w tle, przez osobisty odcień czcionki, po poszczególne podstrony. Rozmyślałam o tych książkach, o których nie zapomniałam, i uporządkowałam te, które zamierz(ał)am przeczytać. Wyszło, co widzicie...
Nie piszę recenzji mieszczących się w określonych ramach; piszę za to o książkach i (mo)ich historiach - bo każda ma swoją, mniej lub bardziej ważną, każda z czymś albo z kimś mi się kojarzy, o każdej chcę coś powiedzieć. Różnymi drogami i z różnych miejsc na świecie - ze strony na FB, google+, spisu blogów książkowych, lubimyczytać.pl czy zupełnie przypadkiem - sam blog wyświetlony został na chwilę obecną ponad 3200 razy. Niewiarygodne. Rozpiera mnie duma i wdzięczność, bo oprócz osobistego sukcesu (motywacji, systematyczności, różnorodności…), za specjalny wyczyn uważam każdy klik i Ciebie - tego, kto tu zagląda, czyta, a może nawet znajduje jakieś sensowne impulsy czy wskazówki.
Dziękuję za uwagę, krytykę i cierpliwość. Nie zaprezentuję teraz listy postanowień na 2015, tylko wreszcie przejdę do rzeczy:
Książka roku 2014
"Grand" Janusz L. Wiśniewski
recenzja: Weekend w Grandzie
[Premiera, której o mały włos nie przeoczyłam, bo zajmowały mnie sprawy nieksiążkowe. Za to jak tylko się dowiedziałam, miałam w dzień ukazania się. Jeżeli chodzi o Wiśniewskiego - jak zapewne zdążyłam już wspomnieć - nie potrafię być za grosz obiektywna. Ubóstwiam go, bo ujmuje mnie niepohamowanym wnikaniem w dusze ludzi wrażliwych i łączenie historii tak przejmujących, że postanie zapadają w pamięć jakby były osobami, które spotkało się osobiście.]
Fantastyczna roku 2014
"Pieśń Lodu i Ognia" George R. R. Martin
recenzja: Wiosna w Westeros
[Wszyscy o niej mówili, wielu czytało - też chciałam. Pewnie jako jedna z nielicznych miałam komfort, przeczytać wszystkie aktualne wydane tomy pod rząd. Co za wiosna…]
Historyczna roku 2014
"Bosonoga królowa" Ildefonso Falcones
recenzja: Cante - Cyganki bos(ki)ej czas
[Do hiszpańskiej literatury, z którą zetknęłam się do tej pory, mam sentyment, mimo że światy przedstawione przez Falconesa i Zafóna dzielą wieki. Tu autor niezwykle dokładnie nakreśla losy Cyganów w XVIII w., bazując na faktach historycznych buduje historię rodziny i zarządzając jej losem, wystawia głęboko zakorzenione wartości na próbę. Niespodziewana kombinacja ciekawostek o cygarach i cante. Rytmy i temperament, które aż brzmią w czytanych słowach.]
Romantyczna roku 2014
"Hundert Namen" (PL: "Sto imion") Cecelia Ahern
recenzja: Ahern ponownie otwiera oczy i dusze
[Bo każdy ma autorów, po których sięga, żeby poczuć się w określony sposób. A Ahren zawsze działa na mnie kojąco, nawet jeżeli nie wszystko dobrze się kończy. Ociepla duszę i przekonuje do dobra drzemiącego w ludziach, o którym na co dzień łatwo zapomnieć.]
Rzeczowa roku 2014
"How Fiction Works" James Wood
recenzja: Wysokie loty literackie
[Rasowy krytyk o czytaniu książek tak, że tylko pozazdrościć. Albo przeczytać i czegoś się nauczyć. Kto może, niech delektuje się oryginałem, bo założę się, że on tam na pewno wplątał nieprzetłumaczalne niuanse.]
Premiera roku 2014
"Pomnik Cesarzowej Achai. Tom IV" Andrzej Ziemiański
recenzja: Pomnik i inne pokusy
[Za cesarzową polskiej fantastyki i drugą serię, która nawet prześciga pierwszą trylogię.]
Ryzyko roku 2014
"Moje lata w Top Gear" Jeremy Clarkson
recenzja: Jazda z Clarksonem
[Co jest bardziej nieprzewidywalne: kobieta za kierownicą czy baba zabierająca się za felietony pasjonata motoryzacji, naszpikowane brytyjskim poczuciem humoru? Żart… Nie wiedziałam, co mnie czeka, ale zaryzykowałam. Czasem warto, choć może mniej objętościowo.]
Rozczarowanie roku 2014
"Taniec cieni" Yelena Black
recenzja: Ciemna strona baletu... dla nieletnich
[Nabrałam się na tricki marketingowe, spodziewając się łagodniejszej wersji "Czarnego łabędzia". Trudno. 100% pozytywnych krytyk to aż podejrzane, więc tę książkę odradzam. Choć sukienka na okładce piękna.]
Odkrycie roku 2014
"Die Stimmen der Vergangenheit" (PL: "Głosy przeszłości") Elia Barceló
recenzja: Vis verbum i Klub Trzynastu
[Ha, to był szok. Wstyd się przyznać, że sięgnęłam po Barceló z racji jej nazwiska (i mojej bezkrytycznej fascynacji Barceloną). Nawet się nie spodziewałam, przez jakie światy będę się przedzierać, i jak bardzo zapragnę, żeby Alma istniała naprawdę, zupełnie jak Cmentarz Zaginionych Książek. Gatunek bliżej niesprecyzowany, będący wynikiem pasji pisania.]
Nadrobienie roku 2014
"Die Hexen von Eastwick" (PL: "Czarownice z Eastwick") John Updike
[Mistrz magicznych detali i czarownice, o których legendy krążą od Eastwick po Hollywood, okrążając świat kilkukrotnie. To trzeba znać. Historia pięknej przyjaźni, druzgoczącej żądzy i wątpliwych kombinacji, napisana językiem czarującym - w obu tego słowa znaczeniu.]
Bardzo fajnie podsumowanie:) Ostatnie zdjęcie najlepsze:D W Nowym Roku życzę Ci wszystkiego dobrego i samych blogowych oraz życiowych sukcesów!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) właściwie to miałam tam wleźć tylko do zdjęcia, ale jak już się umościłam, to czytałam i czytałam i czytałam...
OdpowiedzUsuńJa Ci życzę spisu blogów dłuższego niż książka telefoniczna w NY, a w przyszłym roku samych niezapomnianych przeżyć książkowych i przyjemności życiowych :)