"Grand" Janusz Leon Wiśniewski
W przeddzień premiery dopytywałam się w księgarni o szczegóły dostawy. Następnego ranka ja, 'sowa', byłam za wcześnie. Ale za trzecim razem zdobyłam! I podejrzewam, że nie ja jedyna tak niecierpliwe czekałam. W końcu od wydania "Miłości i innych dysonansów" minęły już prawie dwa lata.
Obnażające hotelowe historie
"Grand" rozgrywa się w dzisiejszym Sopocie, chociaż opowiedziane w nim historie sięgają też czasów przedwojennych. Pomysł przedni, bo hotel jest murem w podwójnym tego słowa znaczeniu - granicą od codzienności, przyzwyczajeń, samego siebie, innych. Numer pokoju, zamknięte drzwi, recepcjonistka udająca, że nic nie widzi, albo pokojówka milcząco wykonująca swoją pracę. Pozory? Ludzie z dala od swoich światów są zaskakująco inni lub przerażająco naturalni. Wiśniewskiemu wystarczył weekend na podglądanie ludzkich ciał i opowiedzenie dusz. Bezwstydnie obnażone zostaje nie tylko to, co hotele jako enklawy zapewniają swoim gościom. Sama nieraz czułam się naga, i to nie przez (zwykle niedopowiedziane) sceny intymne, ale przez to, co czarno na białym: Zdarzało się, że bohaterki Wiśniewskiego mówiły moimi myślami albo powielały podobne wzorce, rozpamiętywały, szukały nonsensownych tłumaczeń, chciały, czekały. To takie niekomfortowe, takie obnażające - widzieć siebie oczami kogoś innego i śledzić to, co stworzył z tego autor…
Polska nie Polaków
Wiśniewski pisze głównie o miłości. Pisze też o tych, którzy mają wszystko, a są głęboko nieszczęśliwi; o pozornie podziwianych, a prywatnie zdegenerowanych; o idealistach, którym życie rzuca kłody pod nogi; o naiwnie dobrych i doszczętnie zepsutych. O dysonansach. Co jednak szczególnie charakterystyczne, pisze pięknie o Polsce. Jako Polak mieszkający od lat w Niemczech i podróżujący po całym świecie, Janusz L. Wiśniewski widzi naszą ojczyznę szeroko otwartymi oczami. Pomimo, a może właśnie z racji dystansu, patrzy z różnych perspektyw. Nie boi się wypunktować krępujących uprzedzeń czy przypomnieć wartości wpajanych pokoleniom w najcięższych okresach historycznych. Widzi i grzmi, ale kocha, budząc podziw. Przynajmniej ja to tak odbieram. Obok zagmatwanych historii rodzinnych, przemawiają do mnie przyjazdy i powroty. Nawet, jeżeli większość to fikcja literacka, to wiem, że tacy ludzie żyli i żyją. Polska przyciąga i 'swoich', i 'obcych', a ci ostatni z biegiem czasu wżywają się w polską codzienność i swoja nieudawaną polskością z pewnością mogliby zawstydzić niejednego z nas. Bo nie warto spisywać Polski na straty. Tu też można być szczęśliwym.
+
- wysoki współczynnik wzruszenia,
- historie, które mogły się wydarzyć (albo mogą),
- powieść o pozorach, które pękają jak bańka mydlana, jeżeli tylko przełamie się własne opory… bo czasem wystarczy tylko odważyć się odezwać,
- postacie dalekie od ideałów, które mimo to zmieniają światy na lepsze (i to nie tylko swoje),
- szczypta historii, trochę nauki, rozwiązujące języki butelki rozmaitych alkoholi, wyszukana bielizna, szczegółowo dopracowana sceneria - aura w najpyszniejszym stylu Wiśniewskiego,
- aż wreszcie wydanie: poczynając od czerwonej sukienki na okładce, na wymownych zdjęcia do rozdziałów kończąc,
-
- zaledwie 316 stron,
- błędy w d ruku (ale to drobiazg - najważniejsze, że została wydana na czas!).
Komu polecam?
Kobietom. Chociaż skoro mężczyzna napisał coś takiego, to dlaczego mężczyźni nie mieliby przeczytać i się choć trochę zachwycać…? O ile nie są mizoginami, megalomanami i egoistami bez śladu empatii. I nie uważają Wiśniewskiego za grafomana. Wielbicielom jego twórczości polecam, bo "Grand" zostawia po sobie jeszcze jaśniejsze światełko niż "Miłość i inne dysonanse"… Warto było czekać.
Recenzja książki jest naprawdę dobra, dużo trafnych spostrzeżeń, super pomysł z linkiem umożliwiającym obejrzenie zdjęć dawnego Sopotu! Dzięki temu można było jeszcze na chwilkę przenieść się do miasta, w którym mieszkali bohaterzy książki Wiśniewskiego..
OdpowiedzUsuńTak jak zaskakująco wiele odczuć, opinii i emocji opisanych w Grandzie powielało się z moimi, tak tyle przemyśleń tej recenzji zgadza się z moimi odczuciami na temat tej książki:)
bardzo mnie cieszy pozytywna opinia o recenzji, dziekuję :)
Usuńa z Wiśniewskim to już tak jest - on jak coś przemyśli i napisze, to czasami odczuwa się to aż za bardzo.. i za to go ubóstwiam.