sobota, 9 lutego 2019

Sen o Szlochu

“Marzyciel” Laini Taylor


“Marzyciel” Laini Taylor, fot. paratexterka ©
Żyć książkami potrafi każdy mol, ale co może drzemać w dziwaku, którego wyczytane wyobrażenia stają się namacalną rzeczywistością, pozostawiającą niezmywalne ślady? Bohaterem “Marzyciela” jest bibliotekarz karmiący się książkami, żyjący w zgodzie ze światem, do którego nie pasuje. Podróż, w którą wysyła go Laini Taylor, to otulająca magiczną mgłą opowieść o pokrętnym losie, niewypowiedzianych pragnieniach i wypieranych trwogach, a przede wszystkim głębokich zakorzenieniach i ryzykownych uczuciach. Finezyjny język i fantazyjna fabuła porwą artystycznych wrażliwców, którzy mają odwagę otworzyć umysł. Wyśniona fantastyka Taylor jest niezwykła.


Mimo całej swojej baśniowej aury, spowijającej tajemniczą zagadkę, “Marzyciel” nie jest przyjemną bajeczką. Wprawdzie można by się tego spodziewać po zdumiewającym, potwornym wręcz prologu, jednak zbyt łatwo spycha się go w niepamięć, będąc pod wrażeniem subtelnego stylu pisarki. Dzięki temu lektura przypomina zapadanie w coraz głębszy sen. Pierwsze, niepewne kroki czytelnika stają się lżejsze w miarę poznawania głównego bohatera. A do poznania jest oczywiście wiele więcej.

Kiedy marzenie wybiera


posłańcy snu, “Marzyciel” Laini Taylor, fot. paratexterka ©
Tytułowy marzyciel, Lazlo Strange, jest sierotą wychowaną przez mnichów. Cudem unikając habitu, został skierowany do Wielkiej Biblioteki, gdzie odnalazł swoją największą słabość - tajemnicę miasta z niewyjaśnionych przyczyn wymazanego z pamięci. Gdyby nie wizyta walecznych, lecz szukających pomocy Tizerkane’ów, Lazlo żyłby zamierzchłymi opowieściami z drugiej ręki i własnymi rojeniami. Jak wielkie wrażenie musiały wywrzeć na nim czytane teksty, skoro ten skryty samotnik z głową w chmurach odważył wyjść przed szereg i przemówić do obcych, składając swój los w ich ręce?

Powieść Taylor urzeka na wielu płaszczyznach. Sierota niemająca nikogo, odnajduje magię książek - te najpierw łamią mu nos, później przez wiele lat głowę. Laszlo stopniowo otwiera umysł, a także serca, bo jak każdy - w koncepcji autorki - ma je dwa: serce ciała i serce duszy. Odludek a niezwykle empatyczny, potrafi bezinteresownie wyciągnąć pomocną dłoń, co nie mieści się w głowie innym. Za to to, co umie pomieścić jego wyobraźnia, dopiero wyjdzie na jaw. Czytelnik instynktownie czuje, że ten bohater jest wyjątkowy, i chce dla niego dobrze. Może właśnie dlatego, że Laszlo niczego od nikogo nie oczekuje, będąc wdzięczny marzeniu, które wybrało właśnie jego. 

Czarodziejskość “Marzyciela” tworzą też magiczne istoty, od stworów i potworów po potomków bogów, obdarzonych niezwykłymi darami. Najsprytniejszym bodaj pomysłem autorki na połączenie obcych światów jest bezsprzecznie motyw snu. Sama wizja wpływania na senne marzenia kusi, co dopiero konsekwencje snu dla przebiegu przedstawionych wydarzeń. W moim odczuciu to właśnie za tą kompozycję należą się Laini Taylor wyrazy uznania

przepiękne wydanie “Marzyciela” Laini Taylor, fot. paratexterka ©

Inności 


Pomijając temat inności głównych bohaterów, która jest dodatkowym motorem akcji, “Marzyciel” to jedna z tych książek, które można określić przewrotnym mianem “innych niż wszystkie”. Myślę, że ta historia żyje aurą tworzoną przez autorkę, a nie - jak w wielu powieściach fantastycznych, w których ja się lubuję - wydarzeniami robiącymi ogromne wrażenie, wyzywającymi wyobraźnię i kradnącymi czas. Taylor udało się do samego końca utrzymać oryginalny, niepowtarzalny nastrój - bez względu na to, czy opisywała przerażającą przeszłość w Szlochu, czy piękno uczucia łączącego Laszlo i Sarai. 

Zatrzęsienie światem w posadach na ostatnich kilkudziesięciu stronach do dla mnie za mało, żeby poznać dalszy ciąg tej opowieści (“Muza Koszmarów”), jestem jednak w stanie sobie wyobrazić, dlaczego “Marzyciel” ma takie dobre recenzje. Fantastyczne pióro dla koneserów, którzy przeżyli już niejedną fantastyczną historię i szukają nowych bodźców.  

+


  • wykwintny język tworzący niespotkaną atmosferę, 
  • pomysłowość pisarki w tworzeniu świata, 
  • dwa serca (i pomyśleć, że my mamy problemy z jednym…),
  • Wielka Biblioteka i mądry mistrz, 
  • empatia zwrotna, 
  • ostatnie 40 stron,
  • nota bede: piękne wydanie!

-


  • raczej stonowane tempo akcji,
  • niewybaczalne okrucieństwa - bogów i ludzi,
  • rzeź niewiniątek.

Komu polecam?
“Marzyciela” polecam wrażliwym fanom fantasy, którzy dosłownie pragną odpłynąć - w marzenia i sny. Jeśli ktoś szuka niezwykle starannie napisanej historii, która rozkwita powoli, ale subtelnie, jak pączek kwiatu, to będzie zadowolony. Książka może jednak nie przypaść do gustu czytelnikom rozsmakowanym w zawrotnym tempie i intensywnej akcji, w fantastyce, gdzie co chwilę coś się dzieje i przewraca wszystko do góry nogami. “Marzyciel” pozwala wiele przewidzieć, co niweluje zaskoczenie. Nie polecam amatorom podniesionego pulsu, za to niezmordowanym, cierpliwym odkrywcom tajemnic owszem


A może też...

"Virion. Wyrocznia" Andrzej Ziemiański, fot. paratexterka © "Virion. Obława" Andrzej Ziemiański, fot. paratexterka ©
"Dwór cierni i róż" Sarah J. Maas, fot. paratexterka © "Dwór mgieł i furii" Sarah J. Maas, fot. paratexterka © "Dwór skrzydeł i zguby" Sarah J. Maas, fot. paratexterka ©


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz