sobota, 20 lipca 2019

Praca z pytania(mi)

“Colorado Kid” Stephen King


“Colorado Kid” Stephen King, fot. paratexterka ©
Historie prawdziwe - w rozumieniu bohaterów “Colorado Kida” - trzeba umieć pisać, a że King potrafi opowiadać nawet te nieprawdziwe, wiedzą nawet ci, którzy nie są jego fanami. Ta niepozorna książczyna zawiera esencję dziennikarstwa i wciągnie idealistów, umiejących słuchać, chcących się uczyć i niebojących się zadawać pytań. Autor rzuca wiązki światła na niewyjaśnioną tajemnicę, czyni czytelnika częścią historii i pozostawia właściwie bezbrzeżne pole do interpretacji. Rewelacja!


Widać jak na dłoni, że mistrz horrorów równie pewnie porusza się po świecie na wskroś rzeczywistym. “Colorado Kid” dla fanów Kinga będzie ciekawą odmianą, a dla kogoś, kto twierdzi, że po ‘takie rzeczy’ nie sięga - pozytywnym zaskoczeniem, rozszerzającym perspektywę. Szufladkowanie nie jest dobre, bo samemu się na tym traci. 

Dziura bez dna


Absolwentka dziennikarstwa odbywa praktyki zawodowe w redakcji gazety, wydawanej w jakiejś zapomnianej mieścinie w Maine. Dwuosobowy zespół, składający się z wiekowych dziennikarskich wyg, oferuje dziewczynie szkołę życia. Kiedy w którejś z rozmów wywleczony zostaje przypadek Colorado Kida, zmarłego przed laty w niewyjaśnionych okolicznościach, historia ożywa na nowo. Opowiadana jest przez bohaterów tak, że wciąga nie tylko praktykantkę, ale przede wszystkim czytelnika. 

pozory mylą, czyli “Colorado Kid” Stephen King, fot. paratexterka ©“Colorado Kid”, oprócz próby odtworzenia losów tytułowej postaci po 25 latach, to ukłon w stronę dziennikarstwa z prawdziwego zdarzenia. Nie jest to żadnego rodzaju indoktrynacja, ale wniosek samoistnie nasuwający się w miarę rozrastania się fabuły, oraz przekonanie, które znajduje potwierdzenie w podejściu postaci do wykonywanego przez nich zawodu. Co lepsze - daje nadzieję, że takie nastawienie nie umarło w dzisiejszych czasach, czego dowodzi stawiająca pierwsze kroki zawodowe bohaterka.

Storytelling level: master!


Postacie, których chce się słuchać i z którymi chciałoby się przebywać; opowieść, której zakończenie pozostaje w naszych rękach i nieustanne karmienie ciekawości - tym King zdobył moje czytelnicze serce w “Colorado Kidzie”. Jestem zachwycona, co w żadnym wypadku nie było oczywistością, bo to dopiero druga - po “Dallas ’63” - książka tego autora, którą przeczytałam. Nie dość, że przypomniała mi, dlaczego od zawsze tak mnie ciągnęło do dziennikarstwa, to jeszcze rozszerzyła moje horyzonty. Nie warto się stawiać i zamykać na to znane i lubiane, jak to robiłam zwłaszcza na początku tego miesiąca, kiedy to LC ogłosiło kolejne wyzwanie (“Przeczytam książkę z gatunku, po który zwykle nie sięgam”). Jeżeli mamy wokół dobrych ludzi, którzy nas znają i chcą pomóc, nie zaszkodzi spróbować! I mówię to ja, zdeklarowana konserwa…

Dzięki “Colorado Kid” chętnie przeczytam w przyszłości coś Stephena Kinga pod warunkiem, że nie będzie to horror. Na to się nie nadaję. Ale stałam się otwarta na propozycje!


+


  • motyw uczennicy i mądrego mistrza (tu: mistrzów) - uwielbiam!
  • przyzwolenie na pytania,
  • zawód użyteczności publicznej,
  • idealiści,
  • telepatia, bądź rozumienie się bez słów,
  • domysły, które samemu i dobrowolnie, a nawet chętnie snuje się podczas lektury,

-


  • partacze, którzy niestety też mają wpływ na przebieg historii,
  • jakaś taka… za krótka :)

Komu polecam?


King od dawna jest marką, więc polecać go nie trzeba, ale za to radzę spróbować się z nim zapoznać tym, którzy jego książek nie czytają. “Colorado Kid” nie ma w sobie nic z horroru i przypadnie do gustu dociekliwym o wyostrzonym poczuciu sprawiedliwości i szacunku do rzetelności. Nie polecam na długie wieczory, bo tę powieść połyka się w mgnieniu oka. 



A może też...

"Bez skazy" Jonathan Franzen, fot. paratexterka © "Co nas nie zabije" David Lagercrantz, fot. paratexterka © "I odpuść nam nasze…" Janusz Leon Wiśniewski, fot. paratexterka ©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz