Wszystko zaczęło się od “Diabeł ubiera się u Prady”: “When Life Gives You Lululemons” to już trzecia powieść z salonowego światka, znajdującego się poza zasięgiem normalnych śmiertelników, nawet jeśli już mieszkają w Nowym Jorku i noszą rozmiar XX(X)S. Tym razem autorka postawiła na najbardziej - obok tytułowego diabła - zdeterminowaną i energiczną postać z pierwszej książki, podając na tacy soczysty sarkazm zatopiony w litrach czystej rozrywki.
Wybór Emily na protagonistkę to strzał w dziesiątkę. Asystentka diabelskiej naczelnej stała się w międzyczasie legendą, a Andy z “Diabeł ubiera się u Prady” i “Zemsta ubiera się u Prady” odegrała już swoją rolę. Przeniesiona na przedmieścia akcja w niczym nie ustępuje splendorowi metropolii, więc nie ma się co obawiać nudów - dramaty dyskutowane przy przedpołudniowych drinkach też trafiają na pierwsze strony gazet. I wtedy zabawa zaczyna się na dobre.
Uwaga krąży między trzema bohaterkami, choć bezsprzecznym motorem akcji jest wspomniana Emily. Supermodelka Karolina, przyłapana na prowadzeniu pod wpływem z dziećmi w samochodzie; prawniczka Miriam z prestiżowym dyplomem, która zrezygnowała z obiecującej kariery dla trójki dzieci; aż w końcu ta, która łączy oba wątki - Emily Charlton, rozchwytywana specjalistka ds. wizerunku i doświadczony doradca w kryzysowych sytuacjach. Te trzy bohaterki spotykają się w Greenwich - przedmieściach, gdzie o stanie konta innych i kuluarach prestiżowych przyjęć rozmawia się z taką samą swobodą, z jaką nosi getry za 200 dolców czy przyznaje do przebytej waginoplastyki.
Weisberger wybrała sobie świat tak oderwany od zwykłej rzeczywistości, że pozwala bez pardonu umościć się na sofie z jakąś nieprzyzwoitą bombą kaloryczną i bez najmniejszego skrępowania śledzić absurdalne perypetie towarzystwa, z którym nigdy nie będzie miało się styczności. Dzięki spostrzegawczości i refleksowi autorki powieść wciąga od początku, bawi i odpręża. Jest jak pizza z podwójnym serem wcinana przy ulubionym serialu w piżamową niedzielę albo drink ze wszystkim bajerami, chłeptany w towarzystwie najlepszych przyjaciółek. “When Life Gives You Lululemons” to książkowa wersja tego, czego czasem potrzebuje każda kobieta.
Za sprawą tej powieści Emily The Bitch polubiłam jeszcze bardziej. Podobał mi się całokształt, może poza kilkoma niesmacznymi wzmiankami z rejonów poniżej pasa, ale bez przesady. Było śmiesznie, zajmująco i rozluźniająco - akurat tak, jak oczekiwałam. O czym była “Zemsta ubiera się u Prady” kompletnie już nie pamiętam, dlatego “When Life Gives You Lululemons” w moim prywatnym rankingu książek Lauren Weisberger plasuje się tuż za “Diabeł ubiera się u Prady” i “Portier nosi garnitur od Gabanny”. Na szczęście najnowsza powieść tej amerykańskiej autorki jest o niebo lepsza, niż poprzednia (“Gra singli”) - mam nadzieję, że niedługo zostanie wydana też w Polsce, choć w zapowiedziach Wydawnictwa Albatros (w dniu powstawiania tego posta) jeszcze ani słowa na ten temat. Jeśli ktoś lubi czytać w oryginale, polecam od razu!
- poczucie humoru,
- polski akcent,
- girl power (Albo power girl?),
- stare dobre “That”s all”,
- nieprzewidywalność fabuły, ani momentu nudy i to błogie uczucie rozluźnienia, towarzyszące całej lekturze,
- wymarzona para à la Greenwich i kilka podobnych durnoctw - ygihthhhh!
- publiczne pranie brudów.
Komu polecam?
“When Life Gives You Lululemons” spodoba się tym, które Emily z “Diabeł ubiera się u Prady” życzyły godnego zadośćuczynienia. Każda kobieta powinna pozwalać sobie na rozrywki tego typu. Aż nie wiem, komu odradzić. Chyba tylko czytelniczkom, które akurat potrzebują konfrontacji z prawdziwymi egzystencjalnymi problemami, bo u Weisberger odbijaj się one co najwyżej krzywo, w kieliszku.
A może też...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz