“Prosta sprawa” Wojciech Chmielarz
Charyzmatyczny charakter, wykolejenia, na które nikt z wplątanych nie był przygotowany, a nade wszystko rozwój wypadków, od którego nie chce się oderwać – “Prosta sprawa” Chmielarza to tytuł przewrotny, a pozycja przyciągająca. Powieść sensacyjna do pochłonięcia niczym te amerykańskich klasyków, z bohaterem mogącym osłaniać samego Creasy’ego. Wtajemniczeni już wiedzą, na co się nastawiać, a nieobeznani chyba się nie oprą. I pomyśleć, że to dopiero początek…
O czym jest “Prosta sprawa”?
Książka jest o wszystkim, czego nie sugeruje tytuł, chyba że naciągnie się epitet i dojrzy w nim kolejny prztyczek autora. “Prosta sprawa” to po(d)pis kolesia, który robi swoje z sobie tylko wiadomych powodów. Jeśli coś było proste, to pierwszy pomysł na powieść, o którym autor pisze w posłowiu, jednak w żadnym razie wersja ostateczna. Wystarczy zabawić chwilę z głównym bohaterem, żeby nabrać pewności, że problemy przyciąga jak magnes. Chcąc spłacić dług, ów niechcący następuje na odcisk komuś, kto trzyma w kieszeni jeleniogórską policję i terroryzuje okolicę. Na domiar złego wierzyciel bohatera podpadł nie tylko polskiej, ale też czeskiej i niemieckiej mafii, przepadając jak kamień w wodę (choć tu by bardziej kotlina pasowała). Nic się nie klei, wszystkiego trzeba się domyślać, a działanie opierać na założeniach, za którymi przemawia doświadczenie, kalkulując ryzyko na każdym kroku. Proste, nie?
Dlaczego ta książka?
W moim guście
Główny bohater mnie rozbroił. Może dlatego, że nic o nim nie wiadomo, albo z uwagi na jego sposób bycia, myślenia i działania? Nietypowi twardziele potrafią przyciągać, zwłaszcza ci, którzy mózg mają we właściwym miejscu. Oprócz Pana Anonima, o przeszłości, która aż prosi się o prześwietlenie, akcję urozmaicały bohaterki, imponujące nawet wyżej wymienionemu twardzielowi. Największym plusem “Prostej sprawy” jest jednak dynamika. Nie wyobrażam sobie, jak miałabym wytrwać między kolejnymi postami, jeśli autor publikował rozdział po rozdziale. Dzieje się dużo i szybko; niby każdy niuans przybliża do rozwiązania, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ktoś bawi się z czytelnikami w kotka i myszkę. I nie są to jedynie bohaterowie.
Albo i nie (dla mnie)
Kilka scen było dość krwawych i nieapetycznych, bo wykraczających daleko poza (lekkostrawne?) strzelaniny, ale przynajmniej chrzęstu miażdżonych części ciała nie słyszałam w wyobraźni. Myślę, że przez takie fragmenty autor mimo wszystko przeprowadza czytelnika najbardziej bezboleśnie, jak się da, bo przecież bez nich w tym gatunku trudno. Poza tym nie przepadam za świadomością, że nie wiem wszystkiego, albo chociaż wystarczająco, ale taki chyba urok głównego bohatera. Ciężka sprawa, ale może się jeszcze dowiem(y). Ja bym chciała!
Komu polecam?
“Prosta sprawa” przypadnie do gustu czytelnikom ceniącym wielki kaliber współczesnej poleskiej literatury. To powieść sensacyjna, której autor nie stawia na efekciarstwo, ale na wnikliwość, zawoalowanie i wyciąganie asa z rękawa w najmniej oczekiwanej chwili. Dla mnie była jak kolejny film z Denzel’em Washington’em, którego uwielbiam – tyle ze w rodzimych realiach. Nie polecam jednak, jeśli ktoś wierzy, że jest w stanie przeczytać “jeszcze tylko jeden rozdział”, bo jak się okazuje, z Wojciechem Chmielarzem to wcale nie jest taka prosta sprawa.
* Premiera “Prostej sprawy” 14 października 2020!
** Świetna sprawa – dziękuję, Wydawnictwo Marginesy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz