niedziela, 9 maja 2021

Z kwerend Kani, cz. 4

“Kukły” Maciej Siembieda, fot. paratexterka ©
“Kukły” Maciej Siembieda


Siembieda potrafi wskrzeszać losy, którymi historia już nie raz się pożywiła, i dać im drugie życie. Nie inaczej sprawa ma się z "Kukłami", będącymi mieszanką realnego, reporterskiego doświadczenia oraz fantazji autora, karmionej zarówno prawdziwymi, jak i teoretycznie możliwymi wydarzeniami. Powstała kombinacja niesie dla czytelnika podwyższone ryzyko rozrywki utraty poczucia czasu, przy czym doszukiwanie się drugiego dna nie skończy się z przewróceniem ostatniej strony powieści.


O czym są “Kukły”?


Świeżo upieczony, 27-letni prokurator Jakub Kania swej wrodzonej żyłce detektywistycznej i nabytej wrażliwości na kłamstwa zawdzięcza wpakowanie się w sprawę, która nie dość, że bez znieczulenia rozdrapuje polskie rany wojenne, to jeszcze nieoczekiwanie nabiera wymiaru podwójnie osobistego. Co wspólnego ma klątwa grobów z Oderstein z fanatycznym Freundeskreis Himmlera, którego macki sięgają od lewicowego tygodnika "Die Zeit" po zabitą dechami wieś na Kaszubach? Tego nie da się domyślić, ale dzięki Siembiedzie można dojść do sedna kolejnej frapującej historii, będącej nie do końca fikcją literacką.


Dlaczego ta książka?


Od czasu nieprawdopodobnie wciągającego "Gambitu", książki Macieja Siembiedy kupuję w ciemno – i nigdy nie żałuję. Polecam z różnym skutkiem, ale sama znajduję w nich zawsze tak dawkowaną wiedzę i akcję, że wsiąkam. "Kukły" były na początku listy premier do przeczytania w 2021 roku.


W moim guście


na tę chwilę: komplet, czyli "Gambit", "444", "Miejsce i imię", "Wotum" oraz “Kukły” Macieja Siembiedy, fot. paratexterka ©
Uważam, że dołożenie kolejnej teczki do akt dochodzeń prowadzonych przez Kanię, i to nie w porządku chronologicznym, to rewelacyjny pomysł autora, bo ani nie trzeba pamiętać (tudzież przypominać sobie), co miało miejsce w poprzednich częściach, ani lektura nie musi się pokrywać z kolejnością ukazywania się poszczególnych tomów. "Kukły" przypomniały mi, co w powieściach Siembiedy cenię najbardziej: angażujące pióro, dopracowaną w najmniejszych szczegółach akcję, nietuzinkowe postacie, nawet te z dalszych planów (np. Damek – nie do spotkania nigdzie wcześniej ani później, rewelacja!), kawałek prawdziwej historii, który niby jest na wyciągnięcie ręki, ale jakoś dotąd nie został wykopany albo przynajmniej (przeze mnie) napotkany. Przeczytałam wszystkie wydane dotychczas powieści tego autora i podoba mi się, że w żadnej nie deklasuje on czytelnika, mimo swojej ewidentnej przewagi. Pozwala mu uczestniczyć w wydarzeniach i myśleć, układając własną układankę, a nawet zgadnąć, albo chociaż się domyślić. A już absolutnym mistrzostwem Siembiedy jest fakt, że jego książki z zaaferowaniem czyta się o każdej porze dnia i nocy, w środku tygodnia, po przyśpieszonym odbębnieniu obowiązków, albo w każdej wolnej chwili – i to niekoniecznie będąc molem książkowym! 


Albo i nie (dla mnie)


Fragmenty dotyczące relacji damsko-męskich, albo – co gorsza – romantycznych, nie pasują mi w powieściach Siembiedy, ale może to dlatego, że Kania ma walory, które Jamesa Bonda rozłożyłyby na łopatki.


Komu polecam?


"Kukły" świetnie sprawdzą się jako test, czy nadaje się z autorem na tych samych falach. Polecam miłośnikom powieści niełatwych do sklasyfikowania, a przede wszystkim czytelnikom lubiącym się głowić i grzebać w historiach, które niektórzy najchętniej by przemilczeli albo w ogóle wymazali. Nie polecam, jeśli ktoś nie lubi przeplatających się wątków, bo u Siembiedy zwykle kursuje się między teraz a kiedyś. Ja sama za tym nie przepadam, bom niecierpliwa, ale u tego autora absolutnie mi to nie przeszkadza.


A może też…

"444” Maciej Siembieda, fot. paratexterka © “Miejsce i imię” Maciej Siembieda, fot. paratexterka © “Wotum” Maciej Siembieda, fot. paratexterka ©

"Katharsis" Maciej Siembieda, fot. paratexterka © “Gambit” Maciej Siembieda, fot. paratexterka ©

"Zaginiony symbol" Dan Brown, fot. paratexterka ©  "Początek" Dan Brown, fot. paratexterka © “Przepowiednia” Gwendolyn Womack, fot. by paratexterka ©


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz