wtorek, 29 czerwca 2021

O(d) kuchni

“Magda. Autobiografia Magdy Gessler” Magda Gessler, Dominik Linowski, fot. paratexterka ©
“Magda. Autobiografia Magdy Gessler” Magda Gessler, Dominik Linowski


Postać, której przedstawiać nikomu nie trzeba, bo większość ją kojarzy: polaryzuje, choć jej zawiłą historię zna mało kto – co jednak nie przeszkadza, by ją uwielbiać bądź nienawidzić. Blaski i cienie popularnego w ostatnich czasach gatunku zyskują ożywiające kolory i sycące opowieści, które ukazują Magdę Gessler w szczególnym świetle. A może nawet w niektórych na nowo zaszczepią wiarę w ludzi?


O czym jest “Magda. Autobiografia Magdy Gessler”?


Autobiografia Magdy Gessler to nie jest książka, która kręci się wokół kuchni, choć autorka nie zawiedzie fanów jej gastronomiczny po-/przepisów. “Magda. Autobiografia Magdy Gessler” to nieprzewidywalna podróż po przeszłości: od dzieciństwa w domu dziadków, w Bułgarii i na Kubie, przez młodość między PRL-owską Polską a Madrytem schyłku rządów Franco aż po dorosłość i dojrzałość, o których dotychczas najłatwiej było się dowiedzieć. Magda Gessler opowiada o ludziach dla niej ważnych, często najważniejszych; o miejscach i kulturach, które ukształtowały jej duszę oraz przede wszystkim o pasjach dodających skrzydeł, to je podcinających. Jak sama mów, jej życie to jedna wielka rewolucja. Najlepiej poznać to samemu.


Dlaczego ta książka?


Wolę pożerać książki, niż potrawy (no, może poza kilkoma), ale "Kuchenne rewolucje" łączą pokolenia i przynajmniej dwa razy w roku oglądam ich, ile się da. Aktywnie oglądam. To i owo o Magdzie Gessler obiło mi się o uszy i chciałam poznać więcej faktów. W dodatku to piękne wydanie... Musiałam mieć. I podobało mi się.


W moim guście
trochę kolorku, czyli ja i “Magda. Autobiografia Magdy Gessler” Magda Gessler, Dominik Linowski, fot. paratexterka ©


Od razu przypadła mi do gustu zmienna sceneria, czyli życie w zupełnie innych warunkach, niż typowe w tamtych czasach. Kolory, zapachy i smaki nie grały pierwszych skrzypiec, ale były nieodzowne, aż w którymś momencie weszły na pierwszy plan. Nie miałam pojęcia, do jakiego stopnia słuszne jest nazywanie Magdy Gessler artystką albo ile pracy musiała włożyć, żeby stanąć na własnych nogach, ba, ile razy musiała brać się w garść i powstawać. Mimo że spotkało ją wiele niezawinionych nieszczęść, nie daje po sobie tego poznać, próbuje wnieść coś do życia innych, pomagać im. Takie to prozaiczne, ale dla mnie prawdziwe. Uwierzyłam w to, że Gessler wierzy w ludzi, mimo wszystko. Nie wiem, czy bym tak umiała.


Albo i nie (dla mnie)


Książka wydana jest pięknie, choć napotkałam kilka niedociągnięć w tekście, ale nie będę szukać dziury w całym. Daleka jestem od sprawdzania faktów, poszukiwania brakujących personaliów, czy dywagacji, co i w jakim stopniu jest podkoloryzowane. Momentami język sprawiał wrażenie zbyt starannego (w sensie: stylizowanego) i ekstrawaganckiego jak na mój gust, ale nie wpłynęło to szczególnie negatywnie na odbiór. To była lektura dla mnie i dowiedziałam się, czego chciałam, a nawet powzruszałam.


Komu polecam?


Autobiografię Magdy Gessler polecam wszystkim, którzy poza zasięgiem medialny szumu, chcą poznać wersję wydarzeń głównej zainteresowanej – wszystko to, o czym i w jaki sposób ona chce opowiedzieć. Książka zawiera wystarczająco informacji, by zaspokoić ciekawość, ale nie przekroczyć pewnych granic. Nie będę przekonywać, dlaczego warto przeczytać “Magda...”, bo jeśli ktoś Magdy Gessler nie lubi, znajdzie pretekst do czepiania się co krok, a jaka wtedy przyjemność z czytania? Nie polecam, jeśli kogoś interesuje autorka jako osobowość telewizyjna, bo o tym to chyba musiałaby powstać osobna książka. 



A może też…

“Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj” Mery Spolsky, fot. paratexterka ©  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz