piątek, 27 kwietnia 2018

Cztery

urodziny #4, fot. by paratexterka ©
W czwartym roku paratexterskiej produktywności dorobiłam się przede wszystkim własnej domeny i insta-konta, bo czasem po prostu nie potrafię się powstrzymać przed dzieleniem się pozytywnymi wrażeniami, nie tylko książkowymi… Fakt, że od poprzednich urodzin paratexterka odwiedzana była dwa razy więcej niż od jej powstania, pozwolił mi poczuć się do tego stopnia swobodnie, że wprawdzie codziennie śledzę aktywności moich gości, ale już się nie fiksuję na szukaniu dziury w cały. Wiem, że jestem, i że jesteście Wy - zupełnie jakbym miała swój wirtualny światek, który ktoś gdzieś czasem ze mną dzieli, znajdując w nim coś, co przyciąga. 

Mijający rok pełen był premier, które są namacalnym dowodem na niemożliwość poskromienia mojego nałogu. Powiedzmy, że próbuję się powstrzymywać - z szacunku dla obdarowujących mnie bliskich - i do połowy dekady zamierzam pochłonąć większą część stosu prezentowego. A idzie mi całkiem nieźle, biorąc pod uwagę codziennych, skutecznych odwodzicieli od czytania. Im dłużej nie otwieram książki, tym podświadomie i zupełnie niekontrolowanie, acz bardziej odczuwalnie, burzę się wewnętrznie. Nie wyobrażam sobie życia bez czytania i ratuje mnie to niejednego dnia. Tak, znowu chciałabym więcej i częściej czytać i pisać, ale czy dzięki pogoni na codzień nie powinno się bardziej doceniać tych chwil, kiedy można się oddać swojej pasji? Przynajmniej jeden nieszkodliwy nałóg… 

Nauczyłam się już nie podpisywać książek tuż po zakupieniu, ale ciągle czytam ostatnie zdanie, jak już któraś wpadnie w moje szpony... Wyjątkowym wydarzeniem była na pewno jesienna akcja Wydawnictwa MUZA, związana z ostatnią częścią “Cienia wiatru”, a także fantastyczne wojaże po światach słowiańskich wierzeń. Wydawnictwo Otwarte zaskoczyło mnie dwoma pozycjami, w których znalazłam cień własnego charakteru i wspomnień, których nie zamaże żaden czas. Kiedy tylko sobie przypomnę, irytuje mnie brak informacji na temat kolejnego tomu jednej z moich ulubionych serii (urban) fantasy, jednak niesprawiedliwie byłoby stwierdzić, że nie doczekałam się pewnej osobliwej kontynuacji czy nietypowej powieści, której autor zaskoczył mnie zgoła inaczej niż zwykle

Kolejny rok pełen wrażeń i oczy szeroko otwarte na książki, które zaczynają się piętrzyć w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, albo przypominają o sobie w momencie, w którym bym się tego nie spodziewała. Jako następny zamierzam świętować półmetek dekady paratexterskich podróży i już - wciąż - dziękuję każdemu, kto mi w tym towarzyszy.


"Labirynt duchów" Carlos Ruiz Zafón Zafón, egzemplarz 3ci, fot. by paratexterka ©  stros z premierami 2017, jeden z wielu, fot. by paratexterka © nie ma mnie, bo czytam, fot. by paratexterka ©
Akta Dresdena #kolejny, fot. by paratexterka © nie ma mnie, bo piszę, fot. by paratexterka © Wiśniewski wrócił, fot. by paratexterka ©

strażniczki wiedzy, fot. by paratexterka ©birthday books 2017, fot. by paratexterka ©

Brown live w Madrycie, fot. by paratexterka © z cyklu "czytam zawsze i wszędzie", fot. by paratexterka © Jojo Moyes vs. Lou Clark #3, fot. by paratexterka ©
śladami Szeptuchy, fot. by paratexterka © pierwszy recenzencki od MUZA S.A., fot. by paratexterka © jedyna tak dziwna Dziunia, ale swój swojego zrozumie, fot. by paratexterka ©






2 komentarze:

  1. Życzę Ci Asiu wszystkiego najlepszego z okazji czwartych urodzin bloga :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Tobie jeszcze raz gratulacje z okazji pierwszych - teraz już będzie z górki!

      Usuń