“Dylemat” B.A. Paris
Umiejętność dochowania tajemnicy to jedno, a wybranie właściwej chwili na zakomunikowanie nowiny, po której nic już nie będzie takie jak dotychczas, to coś zupełnie innego. W “Dylemacie” B.A. Paris bierze na ruszt małżeństwo z długim stażem, szykując wyzwania dla zaufania i zgrania. Obserwowanie wewnętrznych walk trwa prawie za długo, ale jak już bomba wybucha, furia może udzielić się czytelnikowi. Nie da się pozostać neutralnym.
Thriller Paris to pasmo decyzji o dalekosiężnych skutkach, podejmowanych w odosobnieniu, a dotyczących (przynajmniej) obojga. “Dylemat” demonstruje wybory dokładnie przemyślane i konsekwentnie potwierdzane, tyle tylko, że ich następstwa są nie do oszacowania, jeśli oba indywidua działają na własną rękę. Czy intencje ich uratują? Czy to w ogóle może się dobrze skończyć?
Droga a cel
Początek nie pozostawia złudzeń – coś się stało, coś poszło nie tak. Nie ma nawet miejsca i czasu na domysły, bo zaraz zaczyna się wyczekiwana przez 20 lat impreza urodzinowa Livii. Aż trudno sobie wyobrazić, jaką zadrę musi nosić w sobie ktoś, kto przez taki szmat czasu sukcesywnie dążył do zrekompensowania sobie marzeń z młodości. Mimo że gwiazdą wieczoru jest jubilatka, akcja skupia się na jej mężu, Adamie, który zachowuje się jak nie on. A dzień oczywiście nie toczy się tak, jak miał.
Czytelnik wprawdzie wie, dlaczego “Dylemat” przyprawia bohatera o migrenę, ale nie wie wszystkiego. Musi swoje wyczekać. Autorka mu to jednak ułatwia, krążąc między Adamem a Livią, zmieniając perspektywę co rozdział. Krótkie, ale konkretne wątki, rozmowy, wspomnienia czy myśli, urywane akurat tak, żeby chcieć wplątywać się w tę matnię dalej, czynią lekturę żywą, a napięcie odczuwalnym. Paris potrafi przykuć uwagę, prowokując postacie i testując cierpliwość czytelnika. Wystarczy przerzucić kilka kartek….
Ta chwila
…aż w końcu się dzieje. Oczekiwania się opłaciły. Wprawdzie thriller zmierza już ku końcowi, ale dopiero w tym momencie wzbudził we mnie emocje, jakich nie zapowiadał. Było już bardzo późno i na pewno skomentowałam pewną reakcję zbyt głośno i dosadnie. Wstrząsnął mną egoizm, ograniczona perspektywa, zero empatii, nie mówiąc już o współczuciu, i wyładowywanie się na kimś, kto w moich oczach na to nie zasługuje. Uważam, że intencje się liczą, ale też że są rzeczy, na które kompletnie nie mamy wpływu. Dlatego nawet nie starałam się tłumaczyć postawy, która z jednej strony mną wzburzyła, z drugiej – zagwarantowała brytyjskiej autorce dodatkową gwiazdkę w ocenie końcowej.
Książka podobała mi się dlatego, że była nieinwazyjna. Można było spokojnie się usadowić i brylować na przyjęciu razem z bohaterami, wsłuchując się w niedopowiedzenia, doszukując drugiego dna i spekulując, jak (i kiedy) to się skończy. Każda rodzina ma swoje dramaty, a w przypadku tej pojawił się niewiarygodny rozstrzał. O wiele bardziej ciekawiły mnie lawirowania i szacowanie konsekwencji niż przyczyny i ich (moralne) oceny. Myślę, że “Dylemat” to dobry pretekst do zaognionej dyskusji i opowiadania się po stronie konkretnej postaci. Polecam, zdecydowanie bardziej niż poprzednią książkę tej autorki.
- podtrzymywanie napięcia (jak już akcja nabierze tempa), czyli tykająca bomba, która w końcu wybucha,
- burze emocji,
- skupienie na drodze, nie celu,
- końcówka, która, nawet jeśli nie wzburzy, to na pewno nie pozostawi obojętnym,
- początek rozwlekły jak leniwy poranek,
- wtrącający się rodzice/małżonkowie, niedopuszczający innej interpretacji niż ich własna albo oczekujący wyborów, które sami by podjęli.
Komu polecam?
“Dylemat” spodoba się czytelnikom, którzy lubią śledzić mętliki myśli, rozważania za i przeciw oraz preferują thrillery psychologiczne, w których nieszkodliwe napięcie występuję w formie potęgowania ciekawości, a nie nagłych, niewytłumaczalnych wydarzeń, burzących stworzony świat i podnoszą puls. Nie polecam, jeśli ktoś nie przepada za dłuższym przebywaniem w tym samym miejscu, wśród tych samych ludzi, albo kogo szybko nudzi batalia bohaterów z własnymi myślami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz