“Szeptun” Tomasz Betcher
Przenosząc bohaterów na odludzie i zostawiając ich w towarzystwie kogoś, kogo praktyki bywają w dzisiejszych czasach uznawane za wysoce wątpliwe, autor porywa czytelnika od pierwszych stron. W pewnej chwili po prostu uświadamia się sobie wrośnięcie w świat zdecydowanie różny od codziennego. Powieść Betchera nadaje się do walizki na wyjazd w siną dal, albo jako odskocznia dla zakosztowania choćby wyimaginowanej wolności. "Szeptun" to znajomość niosąca ze sobie wiele więcej niż przygodę.
O czym jest “Szeptun”?
Książka opowiada o matce, która zabiera swoje malo- i nastoletnie dzieci na wakacje życia. Przy czym nie jest to żaden all inclusive ani destynacja do cykania fotek na insta, ale miejsce, które nikomu z zainteresowanych nie przyszłoby do głowy, gdyby nie ludzka życzliwość. Tytułowy szeptun wprawdzie nijak ma się do wyobrażeń, za to inaczej sprawa wygląda z praktykowaną przez niego tradycją. Ciekawe, że dzięki dwójce dorosłych bohaterów, autorowi udaje się kluczyć po takich zakątkach dusz i doświadczeń, że odległość między dwoma krańcami Polski zanika. Zaskakująco wciągająca, życiowa i niestandardowa powieść.
Dlaczego ta książka?
Miszczuk porwała mnie w świat słowiańskich wierzeń, więc jak tylko gdzieś mignął mi "Szeptun", musiałam go mieć. Akurat tym razem nie przekonał mnie blurb, wręcz nie byłam pewna, czy mi się spodoba, ale męskie spojrzenie na szeroko pojęte zielarstwo poznać musiałam. Jakie było moje zdziwienie...
W moim guście
...kiedy napotkałam więcej, niż w najbardziej optymistycznych oczekiwaniach (tak typowych dla mnie!). Spodobało mi się to, że wyruszyłam na wyprawę z Julią i jej dzieciakami – ledwo zasiadłam, a zaraz byłam po 1/3 książki, co mi się już dawno nie zdarzyło. Historia wciągała coraz bardziej, aluzje do tajemnic i niewypowiedzianego robiły swoje. Był też dom z duszą, i to drewniany, a do takich mam nieopisaną słabość (choć brakowało psa, ale kociarze będą kontent). Betcher pisze niezwykle klimatycznie, tak naturalnie czarująco, a kiedy trzeba, stanowczo i bez zbędnych upiększeń, co z kolei ma swoje plusy i minusy.
Albo i nie (dla mnie)
Traumatyczne przeżycia były mocne. Czytałam o nich i zastanawiałam się, czy w autor w swojej pracy zawodowej faktycznie spotkał się z osobami po takich przeżyciach. Nie miało jednak znaczenia, czy to prawda, bo efekt został osiągnięty. Niespecjalnie interesują mnie relacje matka-nastolata, a na temat mniejszości społecznych (tutaj Romów) i wykluczeń rzadko trafiam, ale spójność historii rekompensuje wszystko, co nie w moim guście.
Komu polecam?
Tematyka i lokalizacja czynią "Szeptuna" wspaniałą lekturą na lato. Polecam kobietom, które czują potrzebę wyrwania się z otoczenia, albo potrzebują zostać popchnięte we właściwym kierunku. Książka ma odrobinę fantazji i masę emocji, więc spodoba się romantyczkom, zwłaszcza tym starającym się żyć w zgodzie z naturą. Nie polecam, jeśli ktoś liczy na coś lekkiego, co go rozerwie i ewentualnie wzruszy, bo niektóre fragmenty są naprawdę smutne. Ale tak to w życiu bywa... Ja jestem bardzo zadowolona z lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz