Podsumowanie pędzi za plebiscytami na książkę roku 2015, więc czas na post paratexter(s)i. Rok temu o tej porze nawet nie przypuszczałam, ile radości i sukcesów przyniesie mi rok mijający… Podzielę się tym, co na tyle zapadło mi w pamięć, że referować mogę w każdej chwili, i postaram się wybrać kilka specjalnych pozycji, które warte są wyjątkowej uwagi, a mogły gdzieś się zapodziać w kącie z racji nawału nowości wydawniczych albo recenzji, których udaje mi się postować coraz więcej. Nie znaczy to jednak, że jestem w pełni usatysfakcjonowana, bo komu nie brakuje czasu na czytanie…? Cierpię na to i cierpieć będę.
Dziękuję każdemu, kto poświęci kilka chwil na moje refleksje - ze skromną nadzieją, że odkryje tu coś, od czego zacznie nadchodzący rok…
Blogowanie na poważnie(j)
Od czasu pierwszych urodzin paratexterki w kwietniu liczba wizyt wzrosła (przed chwilą!) prawie dwukrotnie - wow! Pojawia się więcej komentarzy, choć Dresden zapewne kliku wizytatorów spłoszył. Z tą blogosferą to jeszcze jestem na bakier, ale wartościowe opinie na lubimyczytać rosną; spotykam wirtualnie ludzi, z którymi rozmawiam o książkach, a realne bywam osobą, która przychodzi Ludziom na myśl (pozdrawiam!), kiedy mają dla komuś jakąś książkę sprezentować. Odważyłam się zgłosić do konkursu na Blog Roku 2014 - tak tylko, żeby pokazać się światu. I wiecie co…? Jakikolwiek sygnał, że odwiedzasz paratexterkę Ty, właśnie to czytający, jest dla mnie impulsem motywującym do dalszego działania, czytania i pisania; za każdym razem pogłębiają mi się zmarszczki mimiczne od samoistnego uśmiechania! Wiem, że nie liczy się ilość, tylko jakość, ale każdy klik mnie cieszy, bo mam nadzieję, symbolizuje spędzanie dłuższego czasu z moimi paratexterskimi fanaberiami. Dziękuję Ci!
To przystępuję do corocznej selekcji - podobnie jak ze stosikiem, (nietypowo jak na mnie) nie mam 100%owo pewnego planu, ale coś wybiorę…
"Girl On The Train" Paula Hawkins
recenzja: Labilna iluzja
[Książka, o której wręczy krzyczano na całym świecie, a na której później co poniektórzy wieszali psy, ot przereklamowany bestseller. W moim odczuciu - z dystansem po przeczytaniu - szkoda się poddać w przedbiegach. Współczesny thriller z życia wzięty, choć może i nie trzyma w napięciu, ale za to zapętla historię, w której niejeden znajdzie coś życiowego, popychającego do autorefleksji albo hamującego spojrzenia w lustro. Warto poznać, żeby bez stresu wyrobić sobie własne zdanie.]
"Akta Dresdena" (1-6) Jim Butcher
recenzja: Akta Dresdena otwarte
[Nie mam słów - jestem nieobiektywna i zaaferowana, choć od przeczytania pierwszych tomów minęło już kilka tygodni. Zaryzykowałam nawet recenzowanie pojedynczych części i mimo negatywnego wpływu na paratexterskie odwiedziny nie żałuję. Na Butchera wpadłam przypadkiem (ach, te "Niebezpieczne kobiety"), Dresdena pokochałam fantastyczną miłością ślepą, a kapryśnego maga, naszpikowanego wadami i przyciągającego kłopoty wszelkiej maści polecam każdemu koneserowi współczesnej fantasy.]
"Ręka Fatimy" Ildefonso Falcones
recenzja: Moryskie meandry
[Ostatnia powieść Falconesa, która czekała na swoją kolej. Historia absorbująca, której nawet streścić się nie da, ale wystarczy otworzyć, żeby zapaść się moryskie losy - nawet, jeśli temat nam osobiście nie jest tak bliski, jednak nawet na wydarzenia tego roku może rzucić inne światło…]
"Żona podróżnika w czasie"/"Zaklęci w czasie" Audrey Niffenegger
recenzja: Kiedy czas (nie) znaczy
[Jedna z najbardziej wzruszających, współczesnych historii miłosnych wydanych w XXI w. Nawet jej nierealność nie stoi na przeszkodzie przeżywania lektury realnymi emocjami. Nawet, jeśli ktoś oglądał film, radzę zapomnieć, bo to, co z głównymi bohaterami robi sama Niffenegger, odbija się na czytelniku ze zdwojoną siłą. Powieść, do której warto kiedyś wrócić, żeby przeżyć choć jeszcze jeden raz. A nawet jeśli się nie uda, i tak niezapomniana.]
"Czy jesteś psychopoatą?" Jon Ronson
recenzja: Na wariackich papierach
[U mnie przypadek, wewnątrz przypadki - cała gama socjopatów, realnych, udokumentowanych, kilku nawet ciągle chodzących wolno. Wszystko opiera się na liście Hare'a i szczerze wątpię, żeby czytelnik - podobnie jak sam autor - powstrzymał się od autoanalizy i stawiania haczyków przy cechach charakteryzujących tytułowych 'bohaterów'. Rozrywka prawdziwie straszna.]
"Suki" Krystyna Kofta
recenzja: Kobiety kapital(istycz)ne
[Odkryłam Koftę myśląc, że czeka mnie lekka, choć ambitna przeprawa przez kapitalistyczną Polskę i kobiety rządzące własnymi medialnymi imperiami… Spodziewałam się ciętego języka i przeszywającego spojrzenia, ale nie tego, co wyczytałam - absolutnie nie tego, co kryje się pod przykrywką dopracowaną do perfekcji i po godzinach pracy: nie tego złego, co się każdej z nich zdarzyło, i co zaważyło na ich życiach. Proza polska imponująca wysokimi progami.]
"Co nas nie zabije" David Lagercrantz
recenzja: Millenium 4, czyli tyle krzyku o…
[Kontynuacja spisana na straty, a jednak niecierpliwie oczekiwana; książka, o której krążyły plotki, zanim zaczęła być pisana w aktualnej wersji. Larsson mnie zachwycił, a od jego trylogii oderwałam się dopiero po przewróceniu ostatniej strony. Nawet nie liczyłam na następną część, ale jak już się pojawiła, nie mogłam odpuścić. Lagercrantz jako jedyny podjął się niemożliwego, włożył w to masę pracy i choćby za to należy mu się uznanie. Że Larsson może być jeden - wiadomo. Ale kto wie, co jeszcze dane jest przeżyć jego bohaterom…? Nawet jak krytycznie, to zajrzeć warto.]
"Jaśnie pan" Jamue Cabré
recenzja: Bezprawie Barcelony
[Wokół "Wyznaję" czuję się aurę wyjątkowości, aż czeka się na odpowiedni moment, żeby gdzieś się z nią zaszyć. "Jaśnie pan" tego nie zastąpi. Może i przez to, co czytałam i słyszałam, dałam się nabrać. Rozczarowanie było spore… Należy uzbroić się w dużą dozę cierpliwości, żeby doczekać się rozwoju akcji, a później znieść wszystkie te obleśnie instynkty i niesprawiedliwości. Pióro piękne, a Barcelona bajowa, i to właśnie daje nadzieję na innego powieści tego Katalończyka. Tej poznać nie trzeba...]
[W familii z "My" miała dużą konkurencję, ale jednak… Żółta książka - treść tak samo krzykliwa jak okładka, zupełnie nieprzewidywalna, momentami wręcz absurdalna, niosąca jednak ze sobą przesłanie, którego nie przyćmią nawet wydarzenia rodem z hollywoodzkich blockbusterów. Podobnie do "Ta książka uratuje ci życie", lektura niespotykanie po…mylona - i w tym cały jej urok, bo uwagę skupia pd pierwszej do ostatniej rodzinnej kolacji. Świetna.]
"Całodobowa księgarnia pana Penumbry" Robin Sloan
recenzja: Pro papier 24h
[Książka o książkach, czyli z typu tych, których żaden bibliofil nie odpuści. Eksperyment, który kusi tytułem, a podbudowuje treścią - współczesny i ponadczasowych, a przy tym tak tolerancyjny, że kąciki ust mola książkowego aż same się unoszą. Dla mnie prywatnie: największa niespodzianka urodzinowa.]
"Przedostatnie marzenie" Ángela Becerra
recenzja: Chemii losu bezkres
[Uwaga: nie do kupienia! Powieść z polecenia, do której można by podejść sceptycznie, ale kto nie chciałby się dowiedzieć, dlaczego wiekowi nowożeńcy odeszli razem, na zawsze, spełniając ostatnie marzenie…? Piękna historia miłości, o jakiej nic tylko pisać książki. I ta Barcelona…]
"Pamiętnik" Nicholas Sparks
recenzja: Filmowe wspomnienia
[To już chyba kolejna na tegorocznej liści powieść romantyczna, która doczekała się efektownej ekranizacji i znana jest z różnych mediów. Książka sama w sobie - typie, treści i formie - nie rozbraja, ale to, co Sparks w niej opowiada i uczucie, które wspominane jest przez niezwykle wytrwałego staruszka, dosłownie zapiera dech. Historia, której zwyczajnie nie można nie znać. Piękna, wzruszająca i ucząca szacunku - bez względu na wiek.]
[Przełamałam się i pokazałam, a w nagrodę uplasowałam na 58. miejscu w kategorii blogów literackich i kulturowych - i to na 277 startujących, po 10 miesiącach paratextowania! Duma nadal mnie rozpiera, a twórcze ego czeka na edycję 2016…]
"Dziunia na uniwersytetach" Anna Maria Nowakowska (i konsekwencje...)
[Premiera niespodziewana, bo "Dziunia" lata temu wielu zaimponowała, po czym poświęciła się swojemu światu. Bohaterka mająca zero wspólnego z określeniem krążącym w potocznej polszczyźnie, za to tak jedyna w swoim rodzaju, że ani jej zrozumieć, ani wytłumaczyć. Ktoś, kogo chciałoby się obserwować, wypytywać, po ludzku poznać, polubić. Zastanawiająca i wytrącająca z równowagi. Paratextersko nie dość, że pierwsza recenzja, której stuknęła setka (a później setki kolejne), to jeszcze wyróżniona na stronie samej autorki, rozumiejącej dziuniowatość bez słów. Wielkie zdziwienie i radość bezbrzeżna - w oczekiwaniu na następną, obiecaną część!]
*Czytelnia roku 2015 - chyba oczywiste ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz