piątek, 5 kwietnia 2019

Na ostrzu przeznaczenia, cz. 5

“Imperium burz” Sarah J. Maas


“Imperium burz” Sarah J. Maas, fot. paratexterka ©
Doprawdy trudno się dziwić, że “Szklany tron” dawno okrzyknięto fenomenem, skoro każdy tom strąca poprzedni z piedestału. Jeśli ktoś po ostatnich rewelacjach liczył na złapanie choć jednego oddechu, “Imperium burz” szybko wyprowadzi go z błędu. Rozszalała magia sieje spustoszenie wśród śmiertelników, a nieśmiertelnych zmusza do sięgania po pokłady mocy, które dotychczas drzemały, niezgłębione. Jutro już nie jest pewne dla nikogo, a plany odważą się snuć tylko najpotężniejsi, albo najbardziej zdeterminowani. Pomysłowość Maas nie ma granic. Jej bohaterowie wznoszą się na wyżyny swoich możliwości, walcząc z przeciwnościami, które pojawiają się na każdym kroku. Ogień zaczął płonąć na dobre. Ależ historia!


Robi się niebezpiecznie, bo jak tu referować wrażenia, nie zdradzając nic z rozwoju akcji? Na szczęście autorka w pewnym sensie wychodzi naprzeciw, bo mnogość wątków i wydarzeń zwyczajnie uniemożliwia zwięzłe podsumowanie. Choć z drugiej strony spojlera dopatrzyć się teraz można w każdej, nawet niewinnej aluzji… Najlepiej chyba nie zdradzać nic i skupić się stanie ‘po’.

Więcej niż jedna wojna…


big book, czyli “Imperium burz” Sarah J. Maas, fot. paratexterka ©
Droga do domu wydłuża się niemiłosiernie, chociaż nadzieja umiera ostatnia. Pod groźbą zagłady przez rosnącą w siłę ciemność nie ma co liczyć na poklask, ale bez planu na pewno się nie uda. Grupa głównych bohaterów targa się na czyny, w których wielu widzi szaleństwo. Element zaskoczenia staje się znakiem rozpoznawczym ich oręża. Czy to jednak wystarczy, żeby nie zginąć w samej tylko sieci intryg? 

“Imperium burz” to tom fenomenalny. I znowu - najlepszy dotychczas! Silenie się na wyszukane przymiotniki nie ma większego sensu, bo autorka non-stop podnosi sobie poprzeczkę. W parze z tym idzie uzależnienie czytelnika, który nawet nie stara się przeczytać ‘jeszcze jednego rozdziału”,  bo to niewykonalne. W piątej części “Szklanego tronu” poszczególne tory akcji obejmują kilka rozdziałów. Ułatwia to trochę dawkowanie lektury, ale drugą połowę z powodzeniem można przeczytać bez przerwy

Ile się dzieje! Wiedząc, z kim ma się do czynienia, można nastawić się na atak, choć rzadko wiadomo, z której strony. Wrogów jest znacznie więcej, niż można by się spodziewać, a ich losy splatają się na rozmaite sposoby. Fakt, że na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone, potęguje zarówno prawdopodobieństwo intrygi, jak i jej komplikacje. “Imperium burz” to kawał knygi (860 stron!), który zapewni czytelnikowi rozrywkę z najwyższej półki. 

"Szklany tron" zmierza ku nieuniknionemu końcowi... fot. paratexterka ©… i jedno wzruszenie


Mnie tym razem podczas lektury zachwyciła paleta emocji, wsród których zupełnie niespodziewanie znalazło się wzruszenie. Gdyby ktoś mi jeszcze niedawno powiedział, że Celaena chwyci mnie za serce, spojrzałabym sceptycznie. Podobnie jak jakiś czas temu dziwiłam się, słysząc, że to mądra książka. Nawet jeśli Maas transportuje w swoich powieściach mądrości powszechne, to potrafi to robić w sposób tak subtelny, w tak nieoczekiwanym momencie, że kruszy nawet twarde kamienie. A finał? Od ok. pięćsetnej strony kompletnie straciłam rachubę czasu (rzeczywistego). Koniec mnie rozbroił. Szczęka mi opadała coraz niżej. Dalej nie wierzę, że Maas to zrobiła. I pomyśleć, że ciąg dalszy dopiero w “Królestwie popiołów”… 

+

dwór, który ma zmienić świat,
postacie umiejące wyzwolić się z okowów - bez względu na to, jak beznadziejna jest ich sytuacja,
furia Fae i ich inne cechy charakterystyczne,
intrygantki rozumiejące się bez słów,
oddział specjalny,
wypowiedzenie zdania noszonego w sobie przez dziesięć lat - ja pękłam,

-

demon, nie babka,
bicz, 
prawdziwa (cytuję:) “królowa s***” - oj dużo gorsze epitety się cisną!

Komu polecam?
Wszyscy, którzy kochają fantasy, powinni przynajmniej rzucić okiem na “Zabójczynię”. Jeśli ktoś dotarł do “Imperium burz”, nie trzeba go przekonywać. Polecam, bo to jedna z tych książek/serii, którymi się żyje, o których się opowiada różnym ludziom z różnych powodów, dla których w pośpiechu wykonuje się obowiązki i z którymi każda spędzona godzina jest czystą radością z czytania. Nie wiem, komu nie polecić. Za to ten ktoś już na pewno to wie. Co ważniejsze, przypominam: absolutnie wystrzegać się czytania ostatniego zdania! Dla własnego dobra ;) 


A może też...

“Zabójczyni” Sarah J. Maas, fot. paratexterka © “Szklany tron” Sarah J. Maas, fot. paratexterka © "Korona w mroku" Sarah J. Maas, fot. paratexterka © 
“Dziedzictwo ognia,” Sarah J. Maas, fot. paratexterka © “Królowa cieni,” Sarah J. Maas, fot. paratexterka © “Wieża świtu” Sarah J. Maas, fot. paratexterka ©
“Królestwo popiołów. Część I” Sarah J. Maas, fot. paratexterka © “Królestwo popiołów. Część II” Sarah J. Maas, fot. paratexterka ©

"Dwór cierni i róż” Sarah J. Maas, fot. paratexterka© "Dwór mgieł i furii” Sarah J. Maas, fot. paratexterka© "Dwór skrzydeł i zguby” Sarah J. Maas, fot. paratexterka©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz