Mijający rok był najbardziej zaczytanym od czasu istnienia mojego bloga. Pamiętam, jak kilka lat temu ktoś spytał mnie, oczywiście bez złych intencji, czy mam z czego wybierać najlepsze książki w kilku kategoriach? Tłumaczyłam, że coroczne zestawienie traktuję jako wybór drugiego stopnia, bo przecież już decydując się na określoną lekturę, odrzucam inne. Teraz wyjaśniać nic nie muszę - w 2019* mam z czego wybierać, choć spośród 53 (!) przeczytanych pozycji faworyci wytypowani są od dawna. Pozostaje jedynie dopasować kategorię i przekonać Was, że czytać warto. Obojętnie, ile…
“Gambit” Maciej Siembieda
recenzja: W ustawicznym szachu
[Niesamowita historia, która ożyła na nowo dzięki rzetelnej pracy autora oraz literackim kreacjom, dopełniającym całość. Do tego książka nie kończy się wraz z przewróceniem ostatniej strony, niebywałe… Długo przeżywałam, często polecałam, i nawet teraz, po kilku miesiącach od lektury, nie mogę wyjść z podziwu - dla osób, które los związał tą opowieścią. Majstersztyk Siembiedy, chapeau bas!]
cykl “Szklany tron” Sarah J. Maas
recenzje: Sztyletem na szczyt; Na ostrzu przeznaczenia, cz. 1; Na ostrzu przeznaczenia, cz. 2; Na ostrzu przeznaczenia, cz. 3; Na ostrzu przeznaczenia, cz. 4; Na ostrzu przeznaczenia, cz. 5; Na ostrzu przeznaczenia, cz. 6; Na ostrzu przeznaczenia, cz. 7; Na ostrzu przeznaczenia, cz. 8
[Jeśli kogoś nie zrażą gabaryty poszczególnych tomów ani irytująca główna bohaterka, która za nic ma sobie zaskarbianie sympatii, przepadnie. Może i “Szklanemu tronowi” daleko do wykwintnego arcydzieła, ale nadrabia tempem, nieobliczalnością, fae i finałem, który wiele wyciśnie z czytelniczego serca. Rewelacyjna rozrywka.]
“Skaza” Robert Małecki
recenzja: Policyjny pies, cz. 1
[Klimatyczny kryminał, który wymyka się konwenansom i sprawia, że trybiki w głowie czytelnika pracują na najwyższych obrotach. Małecki stworzył bohatera zapadającego w pamięć, choć jego komisarz stroni od przyciągania uwagi. Świetny początek serii o starym policyjnym wydze, z którym zamierzam główkować, ile autor pozwoli. Wam też polecam!]
“Lolita” Vladimir Nabokov
recenzja: Estetyczna ekstaza
[Książka od dekad należąca do kanonu literatury i jednocześnie historia, o której słyszał chyba każdy. Lektura jest ucztą tak wykwintną, że wyjątkowość języka (a zwłaszcza mojego konika: aliteracji) odsuwa akcję na dalszy plan, choć sam rozwój wypadków budzi skrajne uczucia. Dla mnie bezsprzecznie arcydzieło, z tym że na pewno nie dla każdego.]
Odkrycie roku 2019
Jakub Małecki
[Autorem, który w tym roku zachwycił mnie do granic pojmowalności, jest Jakub Małecki. Mimo że jego historie mogą dotyczyć przypadkowo mijanych przez nas osób, to przepełnione są taką subtelnością, wnikliwością i takim ładunkiem emocjonalnym, że chyba nikt inny nie mógłby opisać ich lepiej od autora. Mój od lat uwielbiany Wiśniewski ma konkurencję, a dopiero przeczytałam “Horyzont” i “Nikt nie idzie”. Kto by pomyślał… Piękne odkrycie i książki z tych, dla których się żyje.]
“Toń” Marta Kisiel
recenzja: Czas nie czeka
[Gratka dla fanów rodzimej fantastyki, dla których domem jest Wrocław, przy czym należy podkreślić, że autorka nie tylko zaklina miejsca, ale przede wszystkim czas. Lektura mija w mgnieniu oka i pozostawia z apetytem na więcej, który ma zostać zaspokojony już w przyszłym roku. Ja czekam.]
“Die Muschelsucher” (PL: “Poszukiwacze muszelek”) Rosamunde Pilcher
recenzja: Obraz rodzin(n)y
[Pilcher w Polsce chyba nie zdobyła aż takiej popularności jak w Niemczech, ale dla mnie ta książka ma szczególne znaczenie. Życiowa historia pewnej rodziny, losów poszczególnych jej członków i obrazu, którego wartości nie wyznacza tylko rynek. Główna bohaterka, obok palety rozmaitych ciepłych uczuć, może skraść serce. Według mnie wartościowa literatura kobieca, która niejednej doda sił.]
“Koniec samotności” Janusz Leon Wiśniewski
recenzja: Koniec…?
[Kto by pomyślał, że “Samotność w sieci” dostanie drugie życie… Przepiękna powieść, przeszywająca na wskroś - ponadczasowa, mimo że osadzona w dzisiejszej codzienności. Wiśniewski pisze o tym, czego może nam tak bardzo brakować, że aż potrafimy w to zwątpić - i o tym, co możliwe, kiedy czegoś naprawdę się pragnie. Polecam obie powieści, obojętnie w jakiej kolejności. Dla mnie każda jest niezapomniana na swój sposób.]
“Ta, która musi umrzeć” David Lagercrantz
recenzja: Millennium 6 - i po krzyku.
[W tym roku Lagercrantz skończył dopisywać alternatywne zakończenie trylogii Millennium Stiega Larssona. O ile czwarta część podobała mi się na tyle, że dałam mu szansę, ba, nawet broniłam przed zagorzałymi fanom oryginału, to ostatnia spełniła (nie tylko moje) najgorsze obawy. Nie wiem, co miała wnieść, a w rezultacie nie rozumiem, po co autor podjął się tego zadania. To nie jego świat, a mój tym bardziej. Szkoda czasu.]
“Sitwa” Paulina Świst
recenzja: Macki adoracji
[Szalona, przesycona (s)ekscesami “Karuzela” mogła pozostawić po sobie obawy, że Świst zmierza w kierunku, którego domaga się większość jej fanów. Od “Prokuratora” podkreślałam, że ma ekscentryczne pomysły na rozwój zdarzeń i specyficzne poczucie humoru, które mi odpowiada jak rzadko czyje. A tu proszę: moje oczekiwania zostały spełnione! Popęd zredukowany do akceptowalnego minimum, a pęd akcji rozbrajający. Oby tak dalej.]
cykl Joanna Chyłka
[Seria o obiecującym duecie, która w 2019 doczekała się dziesiątego tomu. Zdecydowałam się na poznanie Chyłki, imponują mi cięte języki i ostre jak brzytwa umysły. Szkoda tylko, że zdolności poznawcza pani adwokat tak często przyćmione są przez procenty, że musiałam zrobić sobie przerwę. Wrócę kiedyś, bo oczywiście muszę wiedzieć, w co bohaterowie jeszcze się wpakują i jak na tym wyjdą. I jak każdy potrzebuję czasem rozrywki rozwiewającej nudę.]
“Raj” Marta Guzowska
recenzja: Just like… labirynty raju
[Przerażająco prawdziwy thriller o tym, jak próżne i materialistyczne jest nasze społeczeństwo. Guzowskiej szybko udaje się wykreować atmosferę, z której chce się uciec, ale nie może - chyba że autorka pozwoli. Przypadł mi do gustu styl autorki i jej przeszywające spojrzenie, a także ukryta przestroga, pozbawiona moralizatorstwa. Daje do myślenia - zamierzam mieć ją na oku.]
czytaj.pl
recenzje: Niema nadzieja, Medycyna pod mikroskopem, Policyjny pies, cz. 1; Czas czekania, W pewnym wieku
[Na tę akcję ‘zarezerwowałam’ sobie cały listopad. Wystarczy zainstalować aplikację, zeskanować kod i już dostęp do 12 e- oraz audiobooków gwarantowany. Organizatorzy nie dość, że dołożyli starań, żeby zaspokoić skrajnie różne literackie gusta, to jeszcze przedłużyli akcję o tydzień, żeby zdążyć przeczytać więcej. Jestem zachwycona i wdzięczna, a czytaj.pl promuję, gdzie się da. Pozostaje tylko czekać na listopad 2020!]
Porażka roku 2019
#wyzwanieLC
[Post “Czytanie a wyzwania” nadal w planach, ale wyzwanie roku lubimyczytac.pl na szczęście już za mną. Co miesiąc nowy temat przewodni, co miesiąc nowy dylemat - co czytać? Pół biedy, jeśli kategoria trafia w gust. Gorzej, kiedy trzeba sięgnąć po zaległą lekturę szkolną albo coś popularnonaukowego… Przez większą część roku udało mi się wpasowywać, ale po wakacjach było pod górkę. Rezultat: chyba zaliczyłam, ale to nie dla mnie. Wiem, co lubię, i mam co czytać. Polecam tylko tym, którzy potrzebują inspiracji.]
Przeczytam 52 książki w 2019 roku
[Kolejne wyzwanie, które jakoś tak (mi) wyszło. Każdy czyta, co/ile/gdzie/kiedy chce, ale fakt, że czyta, jest chwalebny. Choć jeśli nie czyta, to jego sprawa, no ale nie o tym chciałam. Pomyślałam, że sprawdzę, czy można przeczytać jedną książkę tygodniowo, jednocześnie żyjąc własnym życiem, pracując, podróżując, spędzając czas z ludźmi albo własnymi myślami, na niczym albo innych przyjemnościach. I wiecie co? Udało mi się! Przy czym średnia ilość stron w książce przekracza u mnie 400, czyli nie poszłam na łatwiznę. Radocha była, ale ten jeden rok z cyferkami mi starczy…]
Osobista dedykacja od Rosie Walsh
[Niezbadane są wyroki instagrama… i wspaniałomyślność Rosie Walsh, która w związku z okrągłą liczbą sprzedanych na Amazonie egzemplarzy postanowiła rozesłać wydania “The Man Who Didn’t Call” w różnych językach do tych, którzy się po nie zgłoszą. To moja książka roku 2018, więc się zgłosiłam. I nie uwierzycie… dostałam! Powieść czytałam, zanim ukazała się w Polce, dlatego śmiem twierdzić, że stoję na czele polskich fanek tej autorki, a przynajmniej jestem w top 3!]
Ależ to był rok… Niech 2020 przyniesie Wam same wartościowe wydarzenia. I pamiętajcie: książki są ważne, ale nie najważniejsze. Dla mnie na pierwszym miejscu była, jest i będzie Rodzina. Wszystkiego dobrego Wam i Waszym bliskim - nie tylko od święta…
*Czytelnia roku 2019 - gdzieś w moich rodzinnych stronach, z wspaniałymi ludźmi i dobrą książką ;)
A może też...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz